Czyżbym tu powróciła? ;)
Opowiem wam moja historie bo pewnie żadna z was nie pamięta jak to ze mna bylo.
w 2011 zaczelam sie odchudzać. Z 62/169cm kg spadłam do 58kg. w 2012 przytyłam znowu do 62/63kg.
Zaczłam chodzić na siłownie, zrzucilam wagę do 59kg. Przestałam chodzić na siłownie, ale za to zaczelam jeżdzić na rowerze i dużo spacerować- waga spadła do 56 kg. Mimo ze miałam chude rączki to i tak brzuch zawsze był, ale nie odznaczał się w spodniach jak kiedyś. Czułam się w sobie bardzo dobrze, mimo to chcialam wyglądać jeszcze lepiej bo widzialam troche tluszczu na udach i na brzuchu tez bylo sporo... w wakacje 2013 bodajże pod koniec lipca waga wzrosła bo wyjechalam na tydzień i jadlam dzień w dzień po 3 tys kcal. przytylam do 58/59 kg. We wrzesniu 2013 zapisalam się do PURE JATOMI FITNESS na silownie w miesiąc przytylam do 62 kg... Od stycznia waże ciagle tyle samo 62/63 kg... Wypisałam się z siłownii bo stwierdzilam ze nie mam czasu do niej chodzić skoro moge juz jeżdzić na rowerze i ogolnie sport uprawiać na dworze. Lubiłam ćwiczyć siłowo. Zbudowałam troche mieśni bo widzę po bicepsach. Ale przytyłam sporo tluszczem... Już na siebie nie mogę patrzec. Tydzień w tydzień mowię sobie ze zaczne mniej jesc.. ale potrwa to max tydzień i znowu to samo. Ogolnie jem zdrowo od 2 lat ale po prostu za dużo...
Od wrzesnia katowałam się cwiczeniami, bo wiedzialam ze za duzo zjadlam. mimo to i tak odkladalo się w tluszcz... po prostu nadwyżka kcal była. We wrzesniu, październiku, listopadzie dostawalam normalnie okres zaś w grudniu już nie mialam... w styczniu dostalam znowu, a luty, marzec, kwiecień znowu nie... Muszę iść do lekarza z tym.
Czuje się w sobie fatalnie. Brak pewnosci siebie. Ukrywam swoj brzuch pod bluzami... Wiem ze nie wygladam tragicznie , ale po prostu nie mogę odlaneźć się w swoim ciele. Czuje już ze brzuch mi przeszkadza jak zakladam skarpetki... a jak biegam moje kolana nie wytrzymuja.. :/ Od 2 tygodni nie wysilam się tak bardzo.. chce dać organizmowi odpocząć.
Dzisiaj diete zaliczam. zjadłam jakos 1500-1600 kcal. wiec nie jest źle. Bilans: ś: twarog z jogurtem, papryka, ziołami, piętka chleba. 2s: tost z serem , kiełbasa sucha, pasta pomidorowa. O: omlet z białek, odzywki białkowej, platkow owsianych i odrobiny maki owsianej z łyżka dżemu, kawa z mlekiem. k: twarog z odzywka bialkowa i jogurtem, 2 marchewki, kalarepa i pomidorki koktajowe, herbata zielona.
pomozcie mi się odnaleźć w sobie :( Chcialabym schudnac znowu do tych 56 kg :( . Musi mnie ktoś wspierać bo inaczej znowu nie dam rady..
Inni użytkownicy: janek1118purpurraahoccaayrton123johnybbbemillyyy0987misjonarzetarnowsahasularahajpanek94amandooo
Inni zdjęcia: Historia. justkyuuban;) virgo123Stacja burdel centralny pamietnikpotworaNiezbadane są wyroki boskie bluebird11KROWA MUĆKA suchy1906... idgaf94... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24