Czas zacząć wszystko od nowa, z nowym nastawieniem, z nowymi celami, z nową mną.
Pozbierać się nie było łatwo, ale w końcu to nastało, w końcu wiem że to jest ten moment zwrotny w moim życiu, by zacząć walczyć o mnie i o moje lepsze jutro.
Nie dam się tym razem tak łatwo, uodporniłam się na ludzi którzy wchodzą w moje życie a potem je kruszą w drobny mak.
Trzeba dbać o swoją dupę, nie patrzeć się na innych już.
Ten moment zwrotny musi zaważyć na wszystkim, teraz już wiem że potrafię.
potrafię coś zmienić, siebie, fizyczność, psychiczność, i wszystko co siadło mi w ostatnim czasie.
Nie zaufam już byle komu, bo mi napierdoli pare miłych słówek.
Staje się obca dla ludzi których znałam do tej pory, nie staram się.
Jeśli komuś zależy będzie wiedział co z tym fantem zrobić, jak nie to wie gdzie są drzwi.
dostałam ostatnio masakrycznie po dupie i po raz kolejny nie chce przez to przechodzić.
Że ludzi stać na tak karygodne czyny, zapierać się w swoich słowach przez tak długi okres czasu a potem niszczyć to swoimi czynami.
ile można na coś takiego patrzeć i pozwalać się upokarzać.
chcę poznać w końcu kogoś kto jest wart moich minut, kto nie ma w tym interesu, chociaż w tych czasach wszystko jest bazą czystego interesu.
ludzie szukają okazji, by mieć więcej przyjemności za nic.
a potem słyszysz na swój temat tyle okropieństw, tyle kłamstw i jebanych niedomówień.
wydarzyło się tyle rzeczy, które spowodowały mój wielki smutek, stres, brak wiary w możliwość wpływania na własną rzeczywistość, podkopały moją wiarę w siebie.
Nie potrafiłam się uwolnić od obsesyjnych myśli, które ściągały mnie niżej i niżej.
Przepełniał mnie smutek, pozytywne myślenie było coraz trudniejsze.
teraz to się zmieniło.
leki wyrzuciłam do kosza, odpuszczam sobie robienie rozprawy lekarzowi, który miał mi pomóc a spierdolił mi zdrowie.
zaczynam studia z wielkim postanowieniem.
i nie szukam miłości, dla mnie jej nie ma i to jest tylko urojona rzecz.
nic więcej.