Another day 21.
Po apelu w szkole Oskar zaprosił mnie na lody, zgodziłam się i poszliśmy do jednej z pobliskich kawiarenek.
Usiedliśmy i zamówiliśmy lody owocowe w pucharkach.
- Gdzie chodziłeś do gimnazjum? - Zapytałam w między czasie objadając się jagodowymi kulkami lodów.
- Nie jestem stąd, dwa tygodnie temu przeprowadziłem się tutaj.
- A gdzie mieszkałeś?
- W Sosnowcu.
- Mam tam rodzinę, a dlaczego się przeprowadziliście?
- Mama po śmierci ojca chciała zacząć od nowa, ale niezbyt daleko od naszego prawdziwego domu.
- Przykro mi.
- Skąd mogłaś wiedzieć.
- Mój tata też nie żyje.
- Jak długo?
- Zamordowali go w lipcu, ale nie chcę o tym gadać.
- Rozumiem, chodź. Odprowadzę Cię do domu.
- Ja zapłacę. - Dorzucił chłopak i wyszliśmy z lokalu.
Cieszyłam się, że mamy tyle wspólnych tematów. Oskar wydawał się bardzo sympatycznym gościem, mam nadzieję, że ta znajomość rozwinie się w dobrym kierunku.
- To tutaj. Dzięki za odprowadzkę. Do zobaczenia jutro w szkole.
- Jasne, nie ma za co. Do zoba. - Uśmiechnął się i odwrócił.
Weszłam do domu i sprawdziłam telefon, który zostawiłam pod ładowarką.
"Strasznie za Tobą tęsknię, jeszcze tylko 3 tygodnie... :(" - Odczytałam smsa od Dominika, mnie też go strasznie brakowało. Tylko czekam na jego przyjazd, wtedy okaże się czy zostaje czy może wróci tutaj.
- Jestem. - Usłyszałam głos szczęśliwego Wojtka.
- O, i jak tam w szkole?
- Świetnie! Mam nowych kumpli, są spoko. A u Ciebie jak?
- Cieszę się. Ja też poznałam wiele osób. Chodź, zrobimy zapiekankę.
Po zjedzonym obiedzie sprzątnęłam i razem z bratem czekaliśmy na mamę przed telewizorem.
;-))