weszłam w konflikt z rzeczywistością. tak trudno przychodzi mi pogodzenie się z nią. niebezpiecznie przekraczam pewną granicę, której nigdy nie dotknęłam nawet opuszkiem najmniejszego palca. zakrywam ci oczy, są takie ogromne. twoje oczy pokryte szklaną powłoką przeraźliwego krzyku. ubóstwiam ten ból rozgoryczenia i niebywałego żalu. sucha, bezsilna dłoń wędruje po wytrwałym lecz pozbawionym nadziei ciele. trwamy od chwili do momentu-twoje suche, pozbawione szklanej powłoki oczy patrzą na mnie natrętnie. krztuszę się tą wyraźną suchotą. drżące ciało naznaczone przepaścią i żylaste wąskie plecy. serce sygnalizuje każdy najmniejszy ruch. tak wielkich oczu nie widziałam wieki. w łazience spojrzałam w lustro. suche oczy pozbawione blasku. tak wielkie oczy, że suchość przysłaniała mój walczący z rzeczywistością umysł. obok były twoje oczy. pokryliśmy nasze wzroki i prędko przestaliśmy być. puste spojrzenia wypełnione instynktownym dotykiem. gotuje mi sie wzrok, gdy jesteś przy mnie.