photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 11 WRZEŚNIA 2014

17. (Opowiadanie, część II)

Część 2 - "Sen"

 

 

Coś we mnie krzyczało. Coś wyło i wrzeszczało rozdrapując moją duszę na drobne fragmenty, nie dając mi jakiegokolwiek wyboru. Kręciłam się bezsilnie, podczas gdy znienawidzone obrazy przesuwały się pod moimi powiekami. Wiłam się i rzucałam, nie mogąc wyzbyć się przeświadczenia, mówiącego mi, iż jest to bezcelowe. Bo czyż nie była to kolejna walka, jaką właśnie przegrywałam? Czyż jeszcze raz nie byłam skazana na porażkę, choć tak gorliwie usiłowałam się przed nią uchronić?

Wrzasnęłam i szarpnęłam się rozpaczliwie, a serce tłukło mi się w piersi. Zbytecznie. Wyimaginowani przeciwnicy nigdzie nie zniknęli, nikt się nie ulitował. Mogłam prosić i błagać, wyć i płakać  to na nic. Wszystko było daremne. Oni ze szczegółami zaplanowali dla mnie wszystkie atrakcje tego wieczoru.

Nie krępujcie się, wiecie co macie robić przemówił znienawidzony głos w mojej głowie. Moim ciałem wstrząsnął kolejny dreszcz, gdy raz jeszcze nie mogłam uchronić się przed zasadzką, jaką na mnie zastawiono.

Powierzchownie to trwało tylko chwilę. Krzyczałam i płakałam. Jak opętana rzucałam się w swoim łóżku, prosząc o łaskę i błagając o ratunek. W rzeczywistości przeżywałam to codziennie  każdej nocy w swoich snach. Każdego dnia wpadałam w tą samą pułapkę  moich myśli, uczuć, lęków. Pułapkę mojej duszy, mnie samej.

Są sny, drzemki i koszmary. Koszmary, z których nie można się obudzić.

Słońce z uporem usiłowało przedostać się przez szczelnie zasłonięte okna mojego pokoju. Na zewnątrz panował całkowity spokój, toczyło się normalne życie. Natomiast ja, za murami własnego mieszkania, przechodziłam przez najprawdziwsze piekło.

Wygięłam się na wspomnienie kolejnego ciosu i wrzasnęłam. Dławiłam się łzami i uderzałam rękoma w łóżko, chcąc się chronić. Nie dopuszczałam do siebie jednej, istotnej myśli  ochrona przed samym sobą była dla człowieka zwyczajnie niemożliwa.

Byłam bezbronna. Bezbronna wobec tego, co mi robiono, wobec wyimaginowanych postaci w mojej głowie. Bezbronna wobec nękającego mnie koszmaru. Szarpnęłam się wymachując na oślep rękoma i poczułam ból, gdy moja dłoń natrafiła na coś twardego.

Nocna szafka brutalnie przywróciła mi świadomość. Otworzyłam mokre od łez oczy i usiadłam raptownie na łóżku. Tuląc do siebie stłuczoną kończynę kołysałam w przód i tył, niczym dziecko niemogące się uspokoić. W istocie, tak też się czułam.

Dziecko, przeszło mi przez myśl i znowu krzyknęłam, czując, jak krwawi mi dusza. Boże, nie. Dlaczego?! Potrząsnęłam głową chcąc odpędzić od siebie niechciane myśli, lecz te z uporem powracały. Minęło już tyle lat, a ja nadal się z tym nie pogodziłam. Ale czy to było możliwe? Czy można było pogodzić się z rzeczami takimi jak te, przez które przeszłam? Nie o wszystkim można zapomnieć. A ja, choć pragnęłam tego z całych sił, nie potrafiłam zwalczyć własnego bólu. Lata temu wyryto na moim sercu historię, której nie byłam w stanie się wyzbyć.

Wciąż płacząc wstałam z łóżka i z niechęcią udałam się do łazienki. Przechodząc obok lustra odwróciłam głowę w drugą stronę, nie mogąc znieść własnego widoku. Na samą myśl o tym, kim byłam i jak wyglądałam dostawałam mdłości. Wiedziałam, co powiedziałaby na to jedyna dwójka ludzi, która kiedykolwiek mnie kochała. Tato odparłby, że niesłusznie, a mama usiłowałaby mnie wesprzeć. Spójrz na siebie, mówiłaby, przecież jesteś doskonała. Zadrżałam z obrzydzeniem. Nie chodziło o fizyczność, choć i do niej w naturalny sposób miałam wiele zastrzeżeń. Problem stanowiła moja dusza oraz odbicie przeszłości, które dostrzegałam za każdym razem, gdy patrzyłam w swoje chłodne, niebieskie oczy.

Rozebrałam się i zrzuciłam z siebie ubranie, by móc wejść pod prysznic. Byłam drobna  niska i zdecydowanie za chuda. Miałam długie, ciemne i matowe włosy. Nie byłam też brzydka, podobno. Zacisnęłam usta w wąską kreskę, co dodatkowo wyostrzyło rysy mojej twarzy. Moją jedyną winą była głupota i naiwność  nie brzydota.

Z rodzicami był pewien problem  gdy byłam dzieckiem nie opuszczali mnie nawet na moment. Kochali mnie i wspierali. Doskonale wiedziałam, że bez względu na to, jak potem ułożyłoby się moje życie zawsze mogłabym liczyć na ich pomoc. Niczego nie mogłam im zarzucić. Niestety, nie żyli od 25 lat.

Odkręciłam wodę i wystawiłam ku twarz ku górze. Lodowate krople obmywały moją skórę z potu i łez a ja powoli przymknęłam powieki ponownie przypominając sobie całą przeszłość.

Komentarze

~erii Udanego dnia, Diana.
11/09/2014 10:53:26
dianasullivan Dziekuje.
11/09/2014 10:59:30

~zuzz "'Są sny, drzemki i koszmary. Koszmary, z których nie można się obudzić.''
Nie płacz mała, bądź silna. :)
11/09/2014 10:46:45
dianasullivan 'Jesteśmy sobą, jesteśmy silni. Nigdy się nie poddamy.'
:)
11/09/2014 10:51:21

Informacje o dianasullivan


Inni zdjęcia: Thursday quenKapcie pamietnikpotworaModlitwa jozefwielkiDaisy tezawszezle:) dorcia2700... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24

bg

txt