big d*** is back in town

oto on - prezydent dobrej zabawy, miłośnik głębokiego snu oraz destruktor zabawek. 

kiedyś fotoblog był dla mnie niezobowiązującym luźnym miejscem do opowiadania płytkich jednodniowych historyjek, dzisiaj widzę tu dużo osób które robią ciekawe zdjęcia, mają wiele do powiedzenia oraz bogate życie wewnętrzne. Miła odmiana chociażby od instagrama, który próbuje mi podrzucać gunwofeed. Cieszę się, że nie usunąłem fotobloga. 

Zabawne jest to, że piszę tą notkę siedząc w miejscu w którym robiłem to 10 lat temu i słucham muzy którą się wtedy jarałem, bardzo mało prawdopodobna okoliczność a jednak zdarzył się taki synchron. Skłoniło mnie to do refleksji czego oczekiwałem wtedy od siebie za tyle lat ? Nie spodziewałem tego co jest teraz, jest o wiele lepiej. Wiadomo, czasem muszę być wkur**nym polakiem cholerykiem ale patrząc obiektywnie aż chce się cytować "ja pier*ole jak ja kocham zycie"

Kiedyś o ile znowu nie zapomnę o fotoblogu opowiem historię z roboty o doświadczeniu wiatru halnego na ranczu w środku gór, który przeżyłem kilka miesięcy temu przegrywając przemiłą partię w szachach, następnie grając pink floydów i zasypiając do tubular bells.