Dzisiaj przyjechali pierwsi potencjalni kupcy ,pierwsi którzy w końcu się wybrali i wiecie co ?
przeraziłam się....
Staram się nie być zbyt krytyczna wobec ludzi ,patrzeć na całokształt ,a nie drobne błędy i mimo że widziałam i jeździectwo i nauczanie zarówno bardzo dobre jak i bardzo złe ,niektóre ze zmian jakie widzę w rozwoju jeździectwa po prostu mnie przerażają,a mianowicie takie że ludzie chcą kupić konia dzieciakowi co ledwo anglezuje. Pamietam że długo walczyłam z rodzicami ,żeby kupili mi konia ,jakoś sobie radziłam ,wiadomo że na początku bardziej to była tragedia niż szał ,ale uparcie i do celu i to przez lata upewniając się że to pasja długotrwała. Nie rozumiem kupowania dziecku konia ,które jeździ od paru miesięcy i ledwo sobie radzi i jest na tyle małe że nie wiadomo czy za rok nie zamieni konia na papugę czy świnkę morską. Demeter to dobry koń dla juniora ,ale na Boga niech ten junior choć troche coś umie żeby można bez wyrzutów sumienia i strachu zostawić dziecko samo wiedząc że sobie jakoś poradzi. Ta wizyta to jeden z kilkunastu przypadków w ciągu kilku miesięcy,najczęściej kończą się one na etapie telefonicznym kiedy próbuje przemówić do rozumu ludziom którzy uparcie chcą konika dla synka co jeździ na lonży. Myślę że obecnie jest tak duży wybór szkółek jeździeckich ,że warto nie spieszyć się z kupnem konia tylko dojść chociaż do jakiegoś poziomu samodzielności w jeździe i obsłudze konia. Wszystkim bardzo początkującym dziękuje bardzo. A jak Pani testująca konia ze ,,srebrną odznaką" wsiadła na kobyłe i jej pociągneła z plomby na dzień dobry to biednej kobyle ze strachu oczy na wierzch wyszły.
Dobrze ,że po raz kolejny przekonałam się ,że Dem jest w dobrych rękach w dzierżawie .Weronika bardzo o nią dba , to samo dziewczyny w stajni i wiem że podczas dzierżawy ma fantastyczną opiekę ,taką jakiej nawet sobie nie wymarzyłam :) , ze sprzedażą cyrku ciąg dalszy ,narazie wspaniała dzierżawa rekompensuje ten cały stres związany ze sprzedażą, kobyła wygląda jak pączek i całymi dniami czilluje na padoku ,albo kąpie się w jeziorku w terenie :) .
A ja jestem jednym wielkim chodzącym nieszczęściem :P
Wyrwano mi ósemkę i przez tydzień nie mogłam nic jeść ,schudłam chyba z 5 kilo i wyglądałam jak two-face man, w dodatku męczą mnie ciągłe alergie ,ze stajni wróciłam dzisiaj z jednym okiem ,bo pod drugie coś wpadło mi pod soczewkę i zrobiło się tak opuchnięte że nie mogłam go otworzyć, poza tym kuleje fest ,bo pękł mi paznokieć w poprzek i boli jak jasna cholera ,na domiar złego dzisiaj tak się spaliłam że wyglądam jak wódz plemienia apaczów, albo raczej jak flaga polski bo jestem biało-czerwona. NIe wiem czy na moje płonące ramiona pomogą kremy czy maślanka ,na razie czuje się jak palona żywcem :P. Na szczęście mój wspaniały pielęgniarz jedzie do mnie z zupą za 2 złote i może jakoś nie umrę z głodu,a z braku miłości to już na pewno nie. Mimo ogólnej zdrowotnej tragedii staram się doceniać uroki ładnej pogody i letnich atrakcji miasta Poznania coraz to bardziej przekonując się że to miejsce w którym chcę zostać.