I nieważne, że oddałbym tyle, żeby Cię dotknąć.
Na końcu i na początku jest samotność.
Siedząc tu i czekając na jakiś cud
Patrząc, jak ucieka cały Twój trud
Topi brud moich uczuć,
Spróbuj to poczuć,
Nie mając nic, używając swych oczu
Płacz, tego tak naprawdę Ci brak
Jestem tu, czekam i daję Ci ten znak
Patrz, to jest jak powolne umieranie
Wypluj mnie już, niech się stanie
Idę a moje serce nie przestaje bić
I wciąż idę, a w mojej głowie niebezpiecznie nic
Tu każdy żyje by żyć
Ale o sobie już nie wiemy prawie w ogóle nic
Kolejny mit, puste słowo i krzyk, zamknięte okno
Na końcu i na początku jest samotność...
Nie obchodzi mnie cały świat i to, że jest gdzieś obok
Kolejny dzień nie chce mi się nawet ruszyć głową
Spomiędzy nas płynie sygnał wysyłany w kosmos
Teraz ja, Ty...
Teraz Ty, ja...