photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 2 KWIETNIA 2011
852
Dodano: 2 KWIETNIA 2011

Narada

- Przyjaciele... - rozpoczał Thor - Bo przeciez w przyjazni zyjemy w tym zamku. W Królewstwo Edoreth. Za panowania Króla Arika... ale to wszystko jest zagrozone! Cos sie zmienia... Byc moze to czas...
- Skoro mowa o Królu, gdzie on jest? - spytał Wędrowiec - Czy nie zajmujesz jego miejsca Thorze? Czy nie on powinien martwic sie teraz swoim królewstwem?
- Własnie do tego zmierzam, przyjacielu. Umysł króla został zatruty! Paskudne to zatrucie, najwieksi magowie nie potrafia pomóc. W noc poprzedzajaca ostatnia pełnie do zamku przybyła starucha. Twierdziła ze jest podrózna, ktora w lesie napadli orkowie. Przysiegała ze podczas niewoli u orków dowiedziała sie czegos, o czym moze powiedziec tylko królowi. Narada odbyła sie przy tym stole. W koncu podjelismy decyzje i pozwolilismy jej na audiencje u króla dnia nastepnego, ale starucha postawiła warunek, ze krolowi moze tylko w nocy przekazac ow wiedze... - przerwał doradka króla.
- Słuchamy uwaznie. Dokoncz. - ponaglił Orik.
- Otóz ja, obecny tu arcymag Randal, Logan, przedstawiciel moznych i Arnea, która juz znacie poszlismy do Sali Audiencyjnej prowadzac staruche. Ta ukłoniła i przedstawiła sie i nagle Arik poprosił abysmy wyszli... Usłyszelismy krzyk, a spod drzwi biło jasnoczerwone swiatło. Gdy otwarlismy drzwi zobaczylismy cos strasznego... Krol lezał na wznak na posadzce, a starucha stała pochylona nad nim. Gdy nas ujrzała spowiła sie mgła, zobaczylismy błysk i znikneła.
- Myslimy. - wtracił sie Randal - Iz starucha nie ukonczyła jakiegos rytuału. Byc moze było to przyzwanie czegos z zaswiatów. Nikt z nas nie ma pewnosci. Mamy za to inny pewnik. Jesli zabic wiedzme ktora czar rzuciła, ten prysnie, a król znowu bedzie soba.
- Macie poł tysiaca konnych Czarnych Strazników. - powiedziała Mari-Sol - Dlaczego nie wyslecie z nimi jakiegos maga by wiedzme zabił?
- Bo nikt nie zna nadmorskich terenów lepiej niz Orik. - powiedziała spokojnie Arnea. - Pochodzi on z Gelden, a moj zastepca, obecny tu Perencil, rozpoznał wiedzme
- To Arak-Ush. - powiedział Perencil podnieconym głosem - pochodze znad Oceanu Amrat. Wielem razy o niej słyszał, i wielem tez razy widziała ta maszkare. Czy to w ciele starej kobiety, czy pod postacia pieknej uwodzicielki. Zwabia ona mezczyzn do swojego domu gdzies na Wydmach Zatracenia... A ci biedni głupcy odnajduwani sa pare dni po zaginieciu. Zywi lecz bez serc. 
- Oriku - rzekł Thor powaznym głosem - Czy zgodzisz sie poprowadzic setke Czarnych Strazników na Wydmy w celu zabicia wiedzmy?
- Nie Panie. Pojde sam, dobrze znam Arak-Ush i tereny nad oceanem. 
- Ja pojde z Toba. - odrzekł bez namysłu Wędrowiec.
- I ja rowniez przyjaciele. - powiedziała czarodziejka.
- I we mnie znajdziecie oparcie. - szybko rzuciła Arnea. - Thorze, nie zabierzemy nikogo ze Strazy.
- Mylisz sie dowódco. - zasmiał sie - Wędrowcze, Twoj oreż zostanie dostarczony do karczmy Flyna jeszcze dzisiaj. Wwiec wszystko juz postanowione! Dostaniecie najlepsze konie oraz prowiant! Wyruszycie jutro w południe! Zostaje jedna kwestia... Złoty miecz. Wędrowcze, skoro mozesz nim władac, skoro zostałes wybrany, jestes jego panem. Nie pozwol by Ostrze, miecz Paladina przejał nad Toba kontrole.
- O to sie nie martw stary przyjacielu.
Czworka towarzyszy odeszla w milczeniu od stołu przy krotym rozpoczeła sie debata na tematy bardziej przyziemne. 

 

 

 

Komentarze

~wiesz wszystkiego najlepszego spóźnione ale mnie nie było ; )
29/06/2011 20:15:20
~fotomagic Fajne :)
02/04/2011 21:12:17