KLN Rembrandt & Sara
KLN Havana & Daniel
KLN Azalea & Nadia
Dziś zapadła wielkopomna decyzja - robimy pierwszą jazdę na odkrytej ujeżdżalni. Rano jeszcze się chmurzyło, więc Daniel z Sarą wzięli Ollie'go i Havanę na halę, ale po południu mogliśmy spokojnie popracować na pięknym słoneczku. Jako, że Havana jest kobyłą z grubsza powaloną na mózg, Sara ubłagała Daniela, żeby wziął dziewuchę na dwór, żeby dać jej się wybiegać i zmęczyć.
Problem w tym, że Dan niezbyt lubi Havanę - jest dla niego zbyt nieprzewidywalna i twarda i 100% ich wspólnych jazd (było ich dwie, po czym Daniel zarzekał się, że nigdy, kurna, więcej) kończyło się wielką kłótnią mężczyzny... z klaczą. Da się? Da się. Koniec końców jednak, przekonany argumentami, że ma na niej pozapieprzać w te i wewte a nie coś postarać się popracować - udało się i Dan wsiadł na Havanę po raz trzeci w życiu.
Ja z kolei, szczęśliwa jak rolnik z dopłat, ubrałam sobie Azalkę w nowiutki, różowy komplet, który tylko czekał, aż włożę go na czarną. Sara wzięła Remy'ego na rozruszanie jego cudnych, łaciatych kości.
Oficjalnie, Dan ma nierówno pod sufitem. Tak mu się spodobało ganianie na Havci, że zaczął wyczyniać jakieś dziwne ewolucje... Dopóki go dziewczyna prawie nie zostawiła na płocie. Potem jakoś się ogarnął, nawet strzemiona sobie wyjął, żeby się "pobawić". Osobiście uważam, że to przejaw myśli samobójczych, wsiadanie bez strzemion na naszą złośnicę, ale cholera go wie. Dostał za swoje, bo potem Sara go opieprzyła z góry do dołu, że jak już chce się zabijać, to chociaż w kasku.
Ogólnie, to koniki wyszyły z jazdy zadowolone i dotlenione. Remy trochę na początku nosił, bo wiadomo, trzeba się popisać przed dwiema dziewczynami, ale Sara szybko go ogarnęła do kupy i się uspokoił. Azalia jak to Azalia - jest cud miód pod siodłem i nie mam żadnych zastrzeżeń :)
Fajnie opisałaś :D, ale te słowa "szczęśliwa jak rolnik z dopłat" trochę mnie uraziły