Witam Was moi drodzy czytelnicy po dość długiej nieobecności.. Zepewne wielu z Was zastanawiało się gdzie sie podziewam.. Pewna osoba, której działanie nie jest dla mnie do końca wytłumaczalne poprostu usunęła ten photoblog.. Nie jest to duża strata, bo notek nie było za wiele, ale sam fakt zraził mnie do niego bardzo.. Nikt jeszcze mimo, iż ten blog trwał nieustająco od ok 4 lat nie zrobił mi takiego świństwa.. Były co prawda pewne zawieszenia bądź przejęcia, ale nie było to tak rażące jak to.. Powróciłam i mam nadzieje, że uda mi się zaprowadzić na tym blogu jakiś ład.. Nie twierdze, że będzie równie dobry jak stary, ale postaram się Was nie zawieść.. Jestem nadal wierna wielu swym przekonanią i trudno się wyrzec starych przyzwyczajeń..
Zapewne po przeczytaniu tego wpisu stwierdzicie, że mimo wszystko brak w nim dziecięcej radości.. Cóż, ten wewnętrzny spokój ma za zadanie podrepewrować moją kondycję zarówno fizyczną jak i psychiczną.. Jest całkiem nieźle.. Zmiana trybu życia chyba wychodzi mi na dobre.. Mam czas, który w końcu gospodaruję/staram się gospodarować dobrze.. Drobne sukcesy motywują mnie do dalszego działania.. Choć przyznam wejście do dorosłego świata nie jest takie proste.. Dopiero teraz zaczynam prawdziwie doceniać szkołę i tę odrobinę wiedzy, którą z niej przez własną głupotę wyniosłam.. I to może rozważania w ostatnie miesiące przed maturą spowodowały, że chcę ten czas jej poświęcić.. Czas najwyższy zaplanować życie uwzględniając w nim wszystkie ewentualności.. I wiecie co? Zaczynam stosować się do grafiku.. Narazie jest jeszcze co prawda ogólny, ale to kwestia samodyscypliny.. Człowiek z czasem nabiera pokory.. Matma, polak i niemiec to przedmioty z których czeka mnie teraz solidna praca.. Matura, a co dalej? Zobaczymy.. W tygodniu jedną rozrywką po wypełnieniu obowiązków domowych jest nauka.. Eh,a niebawem także pewnie praca.. Wieczorami ratuje mnie pewna Wredota i wbrew powszechnym opinią nie jest mym chłopakiem.. Wekendy szkoła.. Jak dobrze, że rok hacerski sie zaczął, bo nareszcie będę mogła dalej sie w ZHP spełniać.. Trzeba w końcu pogonić do roboty zastęp Wdów, ogarnąć kochane zuchy i zmotywować się do zrobienia kolejnych stopni.. Nie jest to, aż takie trudne gdy ma się wsparcie tak licznej ekipy.. Są inspiracją jaką trudno znaleźć gdzie indziej.. Gitara nie musi stać w kącie, a litery jakoś tak łatwiej się składają w coś więcej..
Czas płynie.. Nawet nie wiem jak to się dzieje, że dziecko we mnie przestaje się już buntować przeciwko zmianą.. Co więcej ostatnio stwierdziłam, że bierne trwanie jest poprostu nudne.. Mam pozornie więcej czasu, a nadal łapię się na tym, że za dużo mi go ucieka.. I wiecie co? Za miesiąc niecały moje urodziny, a nawet ich nie wyczekuje.. Mimo, że to moje ostatnie naście nie planuje świętowania.. Jeśli więc o tym zapomnicie nie będę miała urazy..
A jeśli ktoś spytałby czy jestem w tym nowym życiu szczęśliwa to odpowiem.. Poza fizycznością i duszą jest jeszcze serce.. Serce które nadal kocha i tęskni czakając, aby tym wszystkim się podzielić..