"SEN W KTÓRYM BYŁAM"
Ocknęłam się na ciemnym podwórku - leżałam na wilgotnej trawie. Nie pamiętałam, żebym wychodziła z domu. Wolałam, żeby moja mama nie zobaczyła mnie tutaj, w piżamie, w samym środku nocy. Nakrzyczałaby na mnie i dostałabym dożywotni szlaban na wszystko.
Nagle napłynęła gęsta jak mleko mgła i zmieniła wygląd całego mojego domu i pobliskiego lasu. Panowała głucha cisza, a księżycowa poświata oświetlała drzewa i nienaturalnie wydłużała ich cienie. Nagle usłyszałam muzykę. Trochę przytłumioną, ale niezwykłą
i tajemniczą. Nigdy takiej nie słyszałam. Przykuła moja uwagę, bo dochodziła z lasu. Bezwiednie ruszyłam w głąb drzew i zarośli. Nie odczuwałam zimna ani nie czułam pod swoimi stopami ściółki leśnej. Czułam się, jakbym unosiła się nad ziemią. Upewniło mnie to w przekonaniu, że to tylko bardzo realistyczny sen.
Wciąż szłam. Im wyraźniej słyszałam muzykę, tym bardziej zmieniał się krajobraz wokół mnie. Może to i było to samo otoczenie, w którym dorastałam, ale cień wykrzywił jego kształty i uczynił go groźnym i drapieżnym. Nigdy wcześniej nie zwróciłam uwagi na cierniste zarośla w pobliżu ścieżki lub na to, że gołe gałęzie drzew przypominają szpony potwora. Zaczęłam się bać.
Gdy wydawało mi się, że źródło muzyki znajduje się tuż za rogiem, muzyka dobiegała moich uszu z innej strony. To było jak zabawa w kotka i myszkę. Miałam dość. Zaczęłam biec. Nagle zauważyłam prześwit między drzewami. Ruszyłam w tym kierunku. Potknęłam się o wystający kamień i runęłam jak długa. Otarłam sobie dłonie do krwi. Szybko podniosłam się, wytarłam ręce o spodnie piżamy i pobiegłam dalej. Gdy wyszłam na otwartą przestrzeń, skąd pochodziła smuga światła, ujrzałam przed sobą ścianę cierni. Labirynt. Zaczęłam się wycofywać z powrotem do lasu. Niestety, tam gdzie był przedtem las ujrzałam wielką, ciemną przepaść. Zostały mi tylko jedno wyjście iść dalej. Puściłam się sprintem.
Od chwili, gdy weszłam w gęstwinę pełną kolców, straciłam orientację w terenie. Ściany zwężały się z każdym moim krokiem, jakby chciały mnie pochłonąć. Byłam
w pułapce z cierni, która zaciskała się w grobowym uścisku. Oddychałam coraz szybciej
i płyciej. Kątem oka zauważyłam prześwit światła w jednej ze ścian. Postawiłam wszystko na jedną kartę. Wbiegłam z impetem w ścianę ostrych kolców.//A.K.