genialnego sylwestra i sweetasnego 2012. Czy coś w tym stylu. Kiedyś to pewnie edytuje i napisze jakieś pseudointeligentne podsumowanie. I lovu U <3
chyba nie chce mi sie pisac, ale już kiedyś napisałam i się usunęło... samo ;>
podsumowanie chyba dobrze by było zacząć od stycznia. Więc pierwszy miesiąc roku minął wydaje mi sie, całkiem normalnie. Zachowywałam się jak dzieciak, oglądałam milion filmów i chodziłam na treningi. Taak, to było cudowne zgrupowanie. Oczy wypalane przez chlor, pamiętna bramka pt: "To Skiba dobiła!", boskie obiadki w postaci zapiekanki i inne boskie atrakcje. Like it! Luty minął mi w sposób dość niezauważalny, marzec podobnie. Może się nawet uczłam do egzaminu gimnazjalnego, który był w kwietniu. I tu w końcu moje życie nabiera tempa. A nawet z tego co widzę na fejsie, kochałam piosenkę Rebecci Black - Friday. Oprócz tego jarałam sie Słoniem, jak zresztą all time i woziłam się z Madzią po Bałutach. I miałam na dzwonku Biały, biały welon :D
Maj - koniec treningów na ymce, era orlika i anilany czyżby już? Pierwsze 'operacje' na zęby, moje kochane ósemki. Byłam ustanawiać również rekord w osobach mówiących po francusku i dzięki Dżii wygrałam pendrive, którego bardzo szybko zgubiłam :D
kolejnym miesiacem jest czerwiec, ahh ten czerwiec ! <3 zaczęło się od dnia dziecka na anilanie, chlanie, ćpanie i ruchanie. Ogólna patologia i tłuszcz na wierzchu + gratisowe przywiązanie się do klasy, to tak żeby było prościej się pożegnać <ok>. Dalej w czerwcu byłam na swych pierwszych zawodach - Gryfino! Kocham, kocham. Początek romansu z Honey, spanie z Lucynem, integracja z Marcinem, pokochanie Ciążyka, telefony Olgierda do Olci. Geeeenialnie <3 i ten wzrok Kołcza na Magde - Ale mnie głowa boli, całą noc waliłam xD i moje chrumkanie <3 No i oczwiście pomysł na COMFORTY AGENCY!
Jeszcze czasem te treningi. Ahh i Dżii i Szpara ze sobą <3 sweet, aż sie rzygac chce <ok>
W czerwcu to nadal nie koniec, bo chyba dość ważne w mym życiu było przyjęcie mnie do LO, tego niby wymarzonego. Znaczy tego wymarzonego przez moją mamę. Ja swoje zycie wiązałam z klasą pływacką w XXXII. nie wyszło, nie płacze.
Lipiec ranne pobudki i codziene treningi. Ja, Natalia i piłka od Garbola. I chowanie gaci Szparze, love story z Erysiem <3 i poznanie jakiejś dużej, dziwnej ilości dzieci :D OOM na anilanie, ślinienie się do Bartłomieja z Gorzowa <3 i pseudo zapalenie wyrostka, wiec wizyta w szpitalu :d
Koniec lipca wiązał się z wyjazdem - przegapienie ciastu urodzinowego Honey. PKS który powiedział nam NIE, sranielatanie i ostateczna podróż pociagiem. Lovely, nie narzekam, miałam kabanosy. W końcu Mazury, a raczej Płaska. Whisky z colą, desperadosy i romanse smsowe z Natalią, but Szymonka widziałam tylko razrazraz :C (raz-zraz ;d). Lipiec bardzo płynnie przeszedł w sierpień. Pierwsza samodzielna jazda PKSem do Łodzi. Cała fajna noc. Prawie było miło. Jednak dłużej było okropnie. Ale co tam. W końcu w domu. Powitała mnie mama skłócona ze Sławkiem, ale miałyśmy różowe frugo, więc i tak byłyśmy szczęśliwe. Ogromne pranie i ponowne pakowanie. W takim radosnym tempie doszło do wyjazdu - Stronie Ślaskie! Zbióreczka klasycznie na dworcu. Kaliska rlz :D Trzykrotna zmiana przedziałów, bo nigdzie nie było dla mnie miejsca <ok> ! W końcu wylądowałam z Erykiem, Lucynkiem, Lodzikiem, którego raczej traktowałam jak emo grubą parówę :D, Ciążykiem i Maybellem. Później sprowadziłam moją Honey. UFO porno, które zachęciło nas do nagrania porno misi. W końcu coś trzeba było zrobić z kilogramem żelków :D Podróż nawet nie trwała zbyt długo. W końcu Wrocław, bieganie z zajebiście ciężką torbą! like it -.-'
Jazda busem ię ciągnęła i juz chciałam być na miejscu. Siedziałam ze Skowronkiem, za nai był Bartek i Olo. Bartek usłyszał, że się jeszcze nigdy nie kissałam. Co później niecnie wykorzystał. A więc coś tam zaszło, ale to zupełnie nieistotne, choć niby dość ważne w mym nastoletnim życiu. Obóz minął bardzo szybko, troche za mało treningów, ale i tak umieraliśmy ze zmeczenia i cały czas spaliśmy. Poszło dużo bengaya i Siniaka. Miałam wieczne przypały. Trener mnie chyba nie pokochał. Zaczęło sie chyba od tego że ciągle siedze u chłopaków na górze, potem spanie z Ciążykiem (przysnęło się nam..), potem rozczochrana i średnio ogarnięta wydreptała z pokoju w którym radośnie leżeliśmy z Baartoszem. Później noc z Maybellem, za dużo hałasu, nikt nas nie chciał wpuścic do pokoju, a więc hehe - Nocne bieganko <3 nie ma jak to cztery kilometry w środku nocy :D, a później wcale nie było lepiej, bo przyłapał mnie i Natalie na wspólnym prysznicu z Marcinem. Było zebranie i sie dowiedziałam że hormony nam buzują :D Ahh i to ślubowanie. Miałam iść jako jedna z pierwszych, ale siedziałam z chłopakiam na okienku pod prysznicem więc się zeszło i poszłam jako przed ostatnia Cała mokra, po wojnie na prysznice, oczywiście z Marcinem :D W Stroniu się jeszcze mega dużo działo, ale za długo opowiadać, poza tym wiem że tego nie zapomnę ;)
W końcu nadszedł wrzesień, ostatnie treningi na anilanie, mecz z Niemcami, event horizont festiwal, kurs ratownika wopr i pierwsze dni w nowej szkole. Chyba się polubiliśmy nawet i w szalonym tempie minął mi czas. Zatrzymał się chwilowo w październiku, moje urodziny. Mała popijawka, zgon Chadziaka, rzyganie Wery. Dalej znów popędziło i nagle okazało się, że kurs się skończył. Poznałam zabawnego dresa który się na mnie patrzył - na kursie AED ;d I już w listopadzie pojawiły się pierwsze oznaki rozpadu ŁSTW. Ale treningi jeszcze były, na Wodnym Raju. Lubiłam wracać do domu z Marcinem. A potem jeszcze sparingi na trójce. Podjarka lekka Rogalikami. Cały dzień i ostre zwierzenia w Galerii, sweet focie w pull&bear ;d Aż w końcu dotarliśmy do grudnia. Odejście me z ŁSTW, zdrada z Neptunem. Gigantyczna podjara Rogalikami! Nie tylko z mojej strony, bo Natalia tez ich lovcia : DD
no i kochany Kuba Kurde :D
Grudzień upłynął szybko. Święta i inne cuda. Aż w końcu było wczoraj. Sylwester. Chyba pierwszy od paru lat w którm nie miałam zjebanego humoru. Znaczy miałam, ale tylko do godziny 20 ;d Było bardzo fajnie. Trochę przesadziłam z alkoholem i bredziłam o zombie. Ale co taaaam ;d
i jest dobra ekipa do chlania, tylko trzeba importować Kubę z Warszawy ;d
właściwie pamiętam cały rok 2011. Bo niestety od roku 2012 moja pamięć przypomina ser z dziurami. I właściwie więcej jest dziur niż sera :D
dziekuje 2011 że byłeś ze mną. Byłeś jedyny w swoim rodzaju, love, magiczny i w ogóle <3
a teraz 2012, nie spierdol niczego, niech będzie ok :>
ah i żeby nie było tak, że jestem nieambitna i nie mam postanowień na 2012 !
Chce więc osiągnąć wymarzoną chuda chudość i zacząć jeździć na desce :D
Użytkownik czekajpomysle
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.
Inni zdjęcia: Ślub Marty i Przemka pati991Najlepiej pati991Wesele kuzynki pati991Ja pati991;) pati991Ja pati991Ja pati991Ja pati991;) pati991Ja pati991