Witam Was po raz ostatni. Może kiedyś do Was wrócę, z nowym opowiadaniem jednak teraz nie mam pomysłów. Dziękuję za miłe i nie miłe komentarze. Za dużą oglądnaloność oraz wysoką liczbę kilków "fajne". Postaram się najszybciej do Was wrócić, jednak nic nie obiecuję. / Julia <3
"Katrina"
Rozdział 22.
Trafiłam do szpitala. Wszystko mnie bolało. Miałam podłączone jakieś kabelki do mojego ciała. Próbowałam wstać, jednak nie mogłam się podnieść.
- Nie wstawaj, nie wysilaj się. - usłyszałam męski głos.
- Kim pan jest? -zapytałam, byłam lekko przerażona.
- Pan? A może przyjaciel? Ja Cię potrąciłem, zazdrościłem Ci wszystkiego. -znowu się odezwał, nie mogłam odtworzyć oczu. Usłyszałam trzask drzwi i poczułam ulgę a zarazem strach. Dlaczego, jakiś mężczyzna chciał mnie potrącić? Nie rozumiałam tego. Znowu usłyszałam, że ktoś wchodzi.
- Jestem pielegniarką. Nie bój się. - powiedziała to mnie miłym głosem.
- Kto to był? Ten co przed chwilą był? -zapytałam.
- wysoki, brunet, niebieskie oczy. Płakał. - powiedziała i złapała mnie za rękę.
- Czemu nic nie widzę? - zapytałam..
- Potrącił Cię samochód, to jest taki efekt uboczny.
- Jak efekt uboczny? Czy kiedyś to przejdzie? -zapytałam, nie wierzyłam w jedną jej słowo. Próbowałam otworzyć oczy. Nie, że nie widziałam po prostu nie mogłam ich otworzyć.
- Przejdzie, za chwile pani będzie widziała - powiedziała i zakropliła mi oczy.
- A czy coś jeszcze mi jest? Proszę powiedzieć mi wszystko.
- Nie mogę o tym mówić.
- Mnie nie można? Pacjentce?- zapytałam wkurzona.
- Dobrze, powiem. Ale musi pani obiecać, że nie zrobi nic głupiego. - przytaknęłam jednak nie szczerze. - Będzie pani na wózku inwalickim. -gdy to usłyszałam załamałam się. Nie będę mogła tańczyć. Nie będę mogła robić to co kocham. Starałam się opanować emocje, jednak nie umiałam. Nadal próbowałam otworzyć oczy. Tym razem mi się udało. Zobaczyłam śliczną blondynkę o kręconych włosach.
- Przyniesie mi pani wodę. poprosiłam, jednak tak naprawdę jej nie chciałam. Zobaczyłam na stoliku kartkę i długopis. Z trudem wyciągnęłam ręke po to. Wypisałam na niej:
Przepraszam, ale nie będę umiała tak żyć. Katrina.
Odłożyłam na stolik. Rękoma odłączyłam aparaturę i oddałam ducha w ręcę Boga.
THE END