Z moim brzydalem T. ;). Przed napadem na bank xD.
Święta. Niezdrowe obżarstwo. Refluks dał o sobie znać. Myślałam, że umrę z bólu. Szczęśliwie miałam leki przy sobie, wypiłam miętę, przespałam się i wróciłam do żywych.
Wieczorem do T. Przyznaję się, że się stresowałam. Jeszcze nigdy nie spędzałam świąt z chłopakiem (czy też 'chłopakiem'). Do tego urodziny teścia. Ale jak weszłam to teściu krzyknął:
-Syyynoowaaa! Wszystkiego dobrego! Super, że przyszłaś - i zaczął mnie ściskać i całować w policzki. I nagle zapomniałam o całym stresie. Później przyszli jeszcze A. Wydurnialiśmy się, śmialiśmy, tańczyliśmy. A. chyba po moich wylanych żalach gadali z T. Przytulał mnie przy wszystkich, targał za włosy. Poślizgnął się i poleciał prosto na mnie, a A.:
-Wiem, że lecisz na Sarę, ale nie musisz tak agresywnie.
I babcia:
-Ogarnij się chłopie! - xD. Rano T. wstał. Za chwilę przyleciał teść i zaczął mnie wodą psikać. Za nim przybiegł T. i dostałam szklanką wody w twarz. Śmingus dyngus zaliczony xD. Wspólne śniadanie. I słowa teścia, które mnie wzruszyły w pewien sposób:
-Obyśmy za rok spotkali się w takim samym gronie.
Pokochałam tych ludzi. Naprawdę się z nimi zżyłam i lubię z nimi przebywać. Za dwa dni stuknie 5 miesięcy. Bywało i bywa różnie. Ale ciężko mi sobie wyobrazić, że nagle mogłoby się to skończyć. Właściwie nigdy nie byłam w takim związku, że poznawianie rodziny, spędzanie ze sobą tyle czasu, świąt... A najśmieszniejsze jest to, że nawet nie wiem czy mogę to nazwać związkiem. Do domu odwiózł mnie dziś kuzyn. Chyba mój ulubiony kuzyn od tej strony. A może i wgl ulubiony. Przez pewien czas byliśmy sobie bliscy. T. zapłacił za benzynę. Wyściskał mnie i wycałował na pożegnanie. Teść też xD.
Czekam na pierwsze zadanie. Dziś zaczęłam pracę. Ale może cisza, bo święta i jutro się ruszy dopiero.
A jak Wam minęły święta? Oblał Was ktoś wodą?