true.
niby z P jest już lepiej, ale ja nadal tak chole.rnie mocno sie o niego boje
wczoraj po pracy pojechałam z jego mamą do szpitala- ponad 2 h jazdy w jedną stronę
masakra ta odleglość i wgl. jak go zobaczyłam to nogi się pode mną ugięły.
leżał na tym łóżku i wydawał sie taki słaby.
wiem że innych to moze dziwić tak jak moją teściową- pielęgniarka
ale ja pierwszy raz widziałam osobe po operacji i dla to taki szok był a jeszcze on zawsze pełen energii i wgl
spięty usztywniającym pasem w biodrach, jak pomagałam mu wstac i wgl jeden krok to mega wyczyn. to było straszne.
wiem że za bardzo to przeżywam. od 4 dni bez przerwy boli mnie głowa. wgl nie mam apetytu. dziś zjadłam serek, pomarańczę i kawałek pizzy +2 kawy
wczoraj z 5 łyżek płatek kukurydzianych na mleku- myślałam żę zwymiotuję jak je jadłam. jakbym miała taką gulę w gardle, nic nie mogłam przełknąć, takie ciastko z biedry francuskie z jabłkami i jedno raffaello.
dobija mnie to wszystko co się dzieje.
tak bym chciała żeby już było dobrze wszystko.
żeby mój P był zdrowy i cieszył się młodością a nie żeby mu przelatywała koło nosa.