Kiedy wkraczałem na teren szkoły, ogarnęła mnie dziwna radość. Cieszyłem się, że znowu tu jestem.
Chciałem, żeby czas jak najszybciej minął, bo jutro jest pierwszy trening. Koszykówka całkowicie
mnie pochłonęła. Nie było dnia, żebym nic nie robił, codziennie wychodziłam porzucać do kosza, lub
umawialiśmy z kumplami się na mały baskecie, żeby pograć. Stało się to moim życiem. Jego sensem .
Miałem wielkie ambicje jeśli chodzi o przyszłość w tej dziedzinie. Udało mi się dostać do dobrego liceum,
z którego łatwo o dobrą drużynę akademicką, więc zrobiłem pierwszy krok do spełnienia marzenia NBA.
Stanąłem przed wejściem do szkoły i zobaczyłem, że jest ogłoszenie, że trening jest o godzinie 16.00.
Odruchowo spojrzałem na zegarek. Była 8.10 jak zawsze spóźniłem się. Otworzyłem drzwi i szybkim
krokiem poszedłem na główny hol. Udało mi się wejść niezauważonym, więc nikt się nie dowie o moim
spóźnieniu. Jeden punkt dla mnie pomyślałem.
Tak jak zawsze ciągnęło się to w nieskończoność. Dyrektor mówił o naszej przyszłości i odnosił się chyba
do każdego uniwerku w Stanach i szczegółowo go komentował. Podeszłą do mnie jedna z
nauczycielek i podała mi plan zajęć.
- dziękuję.
- proszę Will. Pamiętaj, że jesteś w najstarszej klasie, więc postaraj się nie spóźnić na najważniejsze
testy w Twoim życiu.
Poklepała mnie po głowię i poszła dalej. Czyli jednak mi się nie udało być niezauważonym,
ale nie robiło mi to już wielkiej różnicy. Spojrzałem w plan, analizując swoje przedmioty i ich
godziny. Zobaczyłem, że jutro kończę o 17. Poszedłem więc do sekretariatu poprosić o zmianę, bo
nie dam rady pogodzić tego planu z treningami. Sekretarka bardzo dobrze mnie znała, bo jestem
tutaj co rok prosić o zmianę planu i to wcale nie jednorazowo. Rok temu byłem ty 5 raz prosząc o to, a
le nigdy mi nie odmówiła, więc chyba mnie lubi.
Wychodząc z gabinetu zauważyłem Crisa (Krisa) Mojego najlepszego kumpla i reszte naszego zespołu. Pogadaliśmy chwilę i hucznym uściskiem dłoni się pożegnaliśmy. Miałem 185 a przy tych gościach
wyglądałem jak dziecko. Chris ma 2m i jest naszym centrem. Idealnie się dogadujemy nie tylko jakoprzyjacieleale i na boisku. Nasza dwójka jest nie do zatrzymania i nie tylko my tak sądzimy, co jest jeszcze bardziej motywujące.
Wyszedłem ze szkoły, rozejrzałem się szukając siostry, z którą się wcześniej umówiłem. Zobaczyłem ją przy
boisku do siatki, siedzącą na ławce. Podszedłem i zobaczyłem, że nie jest zadowolona
- Hej Lola co jest? usiadłem obok niej.
- Wieczność tu na Ciebie czekam, już mi korzenie wyrosły. zaśmiała się przy tym a ja się odwdzięczyłem tym samym.