Uśmiechnęła się na moje słowa, ale nie odpowiedziała. Nie dziwiło mnie to, bo w zasadzie nic dziwnego, ani podejrzanego w tym nie było. Szybko wróciliśmy do domu, bo daleko nie mieliśmy. Na podwórku latał Azi. Mały mieszaniec z wielkim kochającym nas sercem. Nie był już szczeniakiem, bo miał 3 lata, ale nadal był słodki. Przywitał się z nami po czym poszedł się wylegiwać do cienia. Wchodząc do domu zauważyliśmy, że mamy nie ma, pewnie wyszła do jednej z przyjaciółek. Nie dziwie się, bo po rozstaniu z ojcem, nie znalazła sobie żadnego faceta, a nie chciałbym, żeby była samotna i siedziała całe dnie w domu. Dobrze, że przyjaciółki dbają o to. Nie znałem ich najlepiej, bo rzadko przychodziła któraś z nich do nas, raczej przesiadywały w innych miejscach.
- To jak ja idę się pierwszy wykąpać, a Ty może zrób coś dobrego do jedzenia, ok?
- Dobra niech Ci będzie, ale się pośpiesz! - powiedziała bez większego zaangażowania,
jakby nie do końca jej to pasowało.
- Dobra ale postaraj się, żeby było to jadalne chociaż dla psa - zażartowałem kiedy już odchodziłem. Ona nie odpowiedziała, a ja nie odwróciłem się żeby zobaczyć jej reakcje.
Nie należało do osób utalentowanych gastronomicznie, ale chciałem dać jej szanse, może mnie czymś zaskoczy. Jak nie to dam psu i sam sobie zrobie tosty. Uśmiechnąłem się sam do siebie.
Wchodząc do łazienki zobaczyłem swoje odbicie w lustrze i zauważyłem, że na czole mam zadrapanie, ktoś podczas gry, mnie podrapał. Pięknie wyglądam teraz jak Harry Potter. pomyślałem. Rozebrałem się po czym poszedłem pod prysznic. Chwilę odprężenia, rozluźnienia mięśni mi dobrze zrobiło. Zmieniałam sobie temperaturę wody, na gorącą i lodowatą. Oblewałem nią na zmianę nogi, żeby na następny dzień nie mieć zakwasów i żeby pierwszy mój trenin należał do jednych z najlepszych w moim życiu. Szczególnie, że przychodzą nowi zawodnicy i trzeba pokazać odpowiedni poziom.
Poszedłem do pokoju i ubrałem się w lekkie koszykarskie spodenki, bluzki nie zakładałem, bo jest ciepło, a bez jest wygodniej. Poszedłem na dół. Spojrzalem tylko na Lolę i poczułem, że robi coś dobrego. Mój niezawodny węch uświadomił mnie, że mam najlepszą siostrę na świecie. To był zapach kotletów. Mojej drugiej największej miłość, po koszykówce. Wpuściłem psa do domu. Poszedł do siebie, położył się w kojcu. Chyba był zmęczony, bo zdawał się układać do snu. Wróciłem do kuchni.
- Piękne zapachy - powiedziałem z uśmiechem na ustach, po czym usiadłem przy stole.
- Chciałam zrobić coś czego nie da się zepsuć - zaśmiała się po czym przyniosła talerz z obiadem. Postawiła przede mną po czym podeszła do piekarnika. Okazało się, że też frytki zrobiła. Nie wiedziałem jak jej dziękować, dogodziła mi niesamowicie. Usiedla obok mnie i zabraliśmy się do jedzenia.
- Nawet nie wiesz, jak mnie uszczęśliwiłaś tym obiadem - powiedziałem jedząc aż mi się uszy trzęsły.
- Nie ma za co, czasem mi coś wychodzi. - uśmiechnęla się.
Po posiłku, każdy z nas poszedł do swoich pokoi. Nie wiem co ona w nim robiła, ale ja postaowiłem położyć się w łóżku ze słuchawkami na uszach i pograć w NBA. Tak zdecydowanie był to udany dzień pomyślałem biorąc do rąk laptopa.
Inni użytkownicy: req12paolkaksniezka96misiek012bambiiik057maz44asdbkicia564aniasobkarolinanananana
Inni zdjęcia: * * * * takapaulinkaWylot Burzowca bluebird11Zagroda. ezekh114PIERWSZE MARCOWE LISTKI xavekittyxOddziela Wisła. ezekh114:) dorcia2700Podróż to przygoda elmar*** coffeebean1... maxima24... maxima24