Każdego dnia wymuszał we mnie zazdrosc. Nie zwracałam uwagi, ale mnie to bolało. Po jakims czasie tez zaczelam go ignorowac. Widzialam, jak na mnie patrzal. Tak samo patrzylam na niego. Ale nie gadalismy. Byl dzien Sw. Martina, dla ludzi w naszym wieku oznaczalo to impreze. Wiedzialam, ze nie przyjdzie tam sam, ale postanowilam, ze pojde. Zawsze chodzilismy nasza paczka, ale tym razem on chcial isc z jego ''kolezanka'' i z ''jej ludzmi'' . Spotkalismy go, nie bawil sie dobrze. Wiedzialam, ze ta dziewczyna go lubila, a ja nie chcialam stac mu na drodze do szczescia. W sumie, to nie byl moj interes. Najbardziej zastanawialo mnie to, ze skoro juz przyszedl z nia, dlaczego wciaz tak na mnie patrzal. W pewnym momencie jego wzrok spotkal sie z moim. Wybuchlam! Nie chcialam tego ciagnac. Gniew rozszarpywal mi gardlo. Po prostu wyszlam. Bez znajomych. Bez pozegnania. Probowali mnie zatrzymac, ale nie chcialam nikogo sluchac. On sie zorientowal. Wybiegl za mna, a za nim ona. Byla pijana i zaczela sie do niego dobierac. Odpychal ja i patrzal na mnie. Ja tylko pokiwalam glowa i pobieglam. Szlam sama w ciszy. Duzo myslalam. Nastepnego dnia, czekal na mnie przed szkola. Zauwazylam go i poszlam okrezna droga. Wiedzial, ze nie chce z nim rozmawiac. Na lekcjach czulam, ze na mnie patrzyl, ale powstrzymywalam sie i nie patrzalam na niego. Tak zminal mi caly tydzien. W sobote przyjechaly do mnie dziewczyny. Wyciagnely mnie na "babski wieczor". Nie mialam ochoty, ale nie chcialam ich zawiesc. Poszlysmy. Zaczelam pic. Kieliszek, drugi, trzeci... itd. Pozniej przyszedl ON. Nie byl sam, byl z nimi. Chcieli zrobic sobie "meski wieczor". Bylam zla na dziewczyny, bo wiedza, ze nie wierze w przypadki. Dosiedli sie do nas. Byla nas 8. Popilismy, posmialismy sie. Ale dalej go ignorowalam. Wszyscy poszli potanczyc. My zostalismy. Wiedzielismy, ze wszyscy robia to specjalnie. Spojrzalam na niego. Widzialam jego smutek a za razem usmiech. Wystawil do mnie reke. Poszlismy potanczyc. Nie wiem dlaczego sie zgodzilam, ale wtedy mi ulzylo. Chcial mi cos powiedziec, ale zaslonilam dlonia jego usta. To miel byc tylko taniec. Po imprezie wrocilismy do domu. Niby tylko taniec, a nie moglam spac. Myslalam o nim caly czas. W niedziele obudzilam sie dosc pozno. Byla 15 godzina. Mama zawolala mnie na obiad, ale nie bylam glodna. Napisal do mnie. Napisal, ze wczoraj chcial mi o czyms powiedziec. Umowilismy sie na wieczor. Kiedy poszlam w wyznaczone miejsce, juz tam na mnie czekal. Przywitalam sie. Siedzielismy w ciszy. Nie lubialam tego, ale nie chcialam zaczynac tej rozmowy. Sprowokowalam go. Wstalam i sie pozegnalam. Zaczelam isc w swoja strone. Podbiegl za mna. Stalismy tak i patrzalam na niego, czulam, ze chce mi cos powiedziec. Zawachal sie. Otworzyl usta i kiedy myslalam, ze zacznie mowic, przyblizyl sie do mnie i mnie pocalowal. Powiedzial mi, ze jestem pierwsza osoba w jego zyciu na ktorej mu tak bardzo zalezy. Kiedy zaczal mowic, nie mogl przestac. Mowil mi slowa, ktorych nigdy nie slyszalam. Usmiechalam sie. Bylam szczesliwa. Siedzielismy i on trzymal moja reke. Bylo pozno, wiec sie pozegnalam. Pocalowalam go w policzek. Wrocilam do domu i zastanawialam sie jak to bedzie w szkole. Na drugi dzien jechalam do szkoly z kolezanka a on czekal na nas. Nie byl sam, byl z chlopakami z naszej paczki. Dziewczyny czekaly na nas na busplatzu. W czworke szlysmy do szkoly. Nie wiedzialam jak sie zachowac. Powiedzialam "Czesc". On powoli potrzedl do mnie i pocalowal mnie. Wszyscy patrzeli i zaczeli gwizdac. Cieszyli sie, ze w koncu nam sie udalo. Ten dzien zmienil nasze zycie. Teraz siedzimy u mnie, pijemy goraca czekolade oreo i wspominamy jak to bylo i jak sie wtedy czulismy. To nie byla tylko milosc na chwile. To jest milosc na cale zycie.
- . always and forever
Inni użytkownicy: johnybbbemillyyy0987misjonarzetarnowsahasularahajpanek94amandooojulitkajula144unospinnalex11234adriano3488
Inni zdjęcia: Hihi hanusiek... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24