Na wargach w naskórek się wgryza morska sól,
Na falach porwane przez prądy życia białe ciało.
Na niebie nawałnice i armie czarnych chmur,
starają się, żeby nic z niego nie zostało.
Nieznośna pustka - drgnienie, bezwartościowe dni,
Czy za to temu ciału przyjdzie teraz zgnić?
Czy za mądrość prawdziwą, silną, wszelaką -
pożre go ławica krwiożerczych morskich ryb?
Tańczy swoje Danse Macabre marne,
ten intelektualista, filozof i poeta wielki.
Szarpią go fale i rekiny szkaradne,
Żeby sam tylko szkielet na dnie spoczął na wieki.
Nie chciał już żyć, pisarz nieszczęśliwy,
chociaż miał już sławę, dostatnie życie.
Zrozumiał, że wszyscy byli zbyt chciwi,
Żeby jego twórczość zrozumieć należycie.
Kochał prawdziwie, prawdziwie pracował,
nie szczędził sobie trudu, żeby "wyjść na ludzi",
lecz zimne serce pani - po stokroć sto tysięcy
dolarów zdołało dopiero rozbudzić.
Praca już była dokonana -
kiedy głodował i mieszkał w nędzy,
lecz dopiero ludzkość go zobaczyła,
jak twórczość zarobiła dla niego pieniędzy.
Taki był już tego człowieka los - kiedy głód go dręczył,
nikt karmić go nie raczył.
lecz, kiedy już dosyć miał na to pieniędzy,
każdy dawny wróg na obiad go zapraszał.
Praca już wtedy była dokonana.
Od pierwszego sukcesu ni słówka nie napisał,
wszystko, te piękne poezje i prozy,
były stworzone przez biednego cierpiętnika.
Tańczy swoje Danse Macabre marne,
Ze zgrai tchórzy , odważny jeden,
tak właśnie kończy bohater doskonały,
z powieści Londona - prosty Martin Eden.
_______________________________________________________________
Napisałam to, bo przed chwilą przeczytałam Martin Eden Jacka Londona. Czytam książkę drugi raz, ale i tak nie mogę się pogodzić z końcówką. Jest zupełnie nieprzewidywalna, taka bardzo William Wharton. Wharton w Ptaśku zastosował ten sam efekt - pod koniec bohaterowi przestaje zupełnie zależeć, i zostaje to tak opisane, że czytelnik też ma już wyjebane. To smutne. Zarówno w Ptaśku jak i w Edenie rzeczy, które były najważniejsze w świecie, stają się później dla bohatera jak piasek pod stopami. Życie zaczyna ich męczyć, poddają się, płyną z prądem. Ptasiek kończy w psychiatryku, a bardziej odważny Martin na dnie morza.
Danse Macabre na falach nie jest dobrym utworem. Nie podoba mi się, ale jest prawdziwe i pozwoliło mi się trochę wyciszyć.
Na zdjęciu jest strzelony z randoma Brian Jones. Nie mam zdjęć *smuteczek*.
W każdym razie - Jestem chora *smureczek 2*. Ale za 19 dni urodziny, łi!. Mhm, ogarniam temat już od trzech dni - afgan, i jakieś dushdasdasdhwqjqdqkwds nie wiem co to było.
Rzal.
Uczę się grać na gitarze, idzie coraz lepiej. Mam nadzieję, że w czerwcu będę już umiała coś tam zagrać.
Ej, a tak w ogóle i w szczególe to tęsknię za Sono.
Myślę o jakiejś niespodziance na święta dla niego, niech też ma coś od życia.
No i zaczynam mieć coraz bardziej oryginalne pomysły na obrazy ! Ja to kurde zacznę sprzedawać chyba!.
A co do Sono... mhm...
Dziwnie, że się od siebie tak jakoś odsuwamy. Ale mam nadzieję , że przyjedzie wtedy kiedy powiedział, że przyjedzie, lol.
Luty , marzec? Nie ważne, trzymam się cieplutko i czekam, no.
A co do Daniela...
Hm. Wszystko jest w jak najepszym porządeczku. Cieszę się, pysie, cieszę.
A Rudolf zdechł.
Z dnia na dzień i puf! go nie ma.
Jakoś tak usunął się jak cień. Nawet nie zauważyłam. Ale czasem wydaje mi się, że słyszę gdzieś tam w głębi domu miękkie mruczenie tego wrednego futrzaka.
Szkoda.
W każdym razie. Jestem chora, ale jutro chyba do szkoły, OK.
Tylko żebym z wf zwolnienie miała a reszta ok.
Inni użytkownicy: mati1990balanonymous02221bobo21jankowiakpaulimyskax3alexcvbogna123lollypoplollypopolejtoxddderwa22
Inni zdjęcia: 1410 akcentovaDZISIEJSZY KSIĘŻYC xavekittyxPonoć chory.. jestersarmy... itaaan127. atanaWhat You Wish For jestersarmyZwiedzando purpleblaackJestem jak niebo nad miastem bluebird11Apel jestersarmyja patkigd