CZĘŚĆ SIÓDMA TU: http://www.photoblog.pl/cojapiszecytaty/141688153
CZĘŚĆ ÓSMA.
I Tak te kilka dni, tygodni, miesięcy nadal nie mogłam pogodzić się ze śmiercią Dawida, wciąż o nim myślałam. O tym wspaniałym roku spędzonym razem, o tym jak było wtedy wspaniale. Ale myślałam sobie, że teraz też będzie dobrze. Nie bardzo udawało mi się w to wierzyć, ale przynajmniej próbowałam. Byłam już w piątym miesiącu ciąży. Dużo zmieniło się w tym czasie, wyszło tak, że zaprzyjaźniłam się z Alanem, pokłóciłam się z Anią, ale po jakimś czasie się pogodziłyśmy i teraz jest jeszcze lepiej, spędzamy ze sobą więcej czasu, niż kiedyś. Z Patrykiem też lepiej się dogadywałam, dziadkowie Dawida, oni też byli częstymi gośćmi w moim domu i ja w ich domu tak samo. Wszyscy mi bardzo pomagali, wspierali mnie, pomagali mi się pozbierać po tym wszystkim. Nie sądziłam, że mimo tych wszystkich trudności uda mi się odnaleźć, a jednak. Przyszły w końcu dni matury. Poszłam tam nie wyspana, zmęczona, ale jakoś to napisałam. Uczyłam się ostatnio bardzo dużo, powtarzałam wszystko. Nauczyciele kazali zrobić to dużo wcześniej, no ale ja zawsze wszystko robię na ostatnią chwilę.
Miałam nadzieję, że dobrze napisałam, bo wszystko sobie wcześniej powtórzyłam, przypomniałam a wcześniej się w miarę dobrze uczyłam. Po ostatnim dniu poszłam na spacer z Alanem. Chodziliśmy, rozmawialiśmy, wygłupialiśmy się. Wciąż coraz bardziej się z nim rozumiałam, ale teraz to już przesadziłam. Pocałowałam go, nie wiem czemu. Jakoś tak samo z siebie wyszło to wszystko. Po chwili odbiegłam od niego. Poszłam do domu. Jakiś czas nie odzywałam się do niego.On do mnie pisał, dzwonił, był nawet kilka razy, ale ja nie oddzwaniałam, nie odpisywałam i nie otwierałam. Odezwałam się do niego w pierwszy dzień wakacji. Poszłam z nim porozmawiać. On tłumaczył mi dużo rzeczy, mówił, że on tego chciał i że nie mam za co przepraszać. "Posłuchaj Kamila, Dawid na pewno chciałby tego, żebyś teraz była szczęśliwa. Jestem tego pewien, przecież on zawsze chciał twojego szczęścia". I co ja miałam zrobić w takiej sytuacji. On chciał ze mną być a ja nie byłam pewna swoich uczuć. Powiedziałam mu, że muszę to wszystko przemyśleć i że musi mi dać czas. I wtedy widzieliśmy się po raz ostatni.
Była już końcówka wakacji. Siedziałam w domu, bo już nie bardzo miałam siłę, żeby gdzieś iść. Tamtego dnia przyszedł do mnie Alan. Sama do niego zadzwoniłam w sumie, bo przemyślałam sobie to wszystko. Byłam gotowa, żeby spróbować. Miałam mu to powiedzieć, ale coś a właściwie to ktoś nam przerwał. Czułam, że to już, że dziś przyjdzie na świat mój maluszek. Pojechałam z Alanem do szpitala, bo tylko jego miałam pod ręką. Kazałam mu czekać na korytarzu i tylko zadzwonić do Ani, żeby jej powiedział.
Porodówka. Nigdy nie zapomnę tego bólu, co ja tam przeżywałam. Ale było warto. Zdałam sobie sprawę kiedy usłyszałam płacz tego małego skarbu. "Ma pani zdrowego, pięknego synka". Ta ulga i uśmiech na mojej twarzy, kiedy pielęgniarka to powiedziała, niewyobrażalne. Po kilku minutach miałam na rękach moje dziecko, cudowne uczucie. "Dawid, właśnie tak dam ci na imię" - były to pierwsze słowa, które do niego powiedziałam. Aż łezka zakręciła się w oku kiedy na niego patrzyłam. Dali mi go tylko na chwilę, i po chwili zabrali. Ja byłam wykończona, dali mi jakieś środki nasenne i zasnęłam. Obudziłam się po jakiś dwóch godzinach. Zobaczyłam, że na holu siedzi Alan, a obok niego Ania. Patrycja chyba nie widziała, że się obudziłam, ubrała kurtkę i gdzieś wyszła. Alan też dopiero po jakiś dziesięciu minutach to zauważył, od razu do mnie przyszedł. "Masz piękne dziecko. Jak na nie patrzę, to aż sam chciałbym takie mieć". Zaśmiałam się do niego "może i będziesz miał, ale najpierw musisz wychować jedno". Alan się na mnie dziwnie popatrzył, tak jakby nie wiedział o co chodzi. Dopiero po chwili zdziwiony zapytał czy jestem pewna, czy przemyślałam wszystko dlaczego nie powiedziałam wcześniej. "Bo wiesz, dziś zrozumiałam, że mogę być szczęśliwa dopiero kiedy dam jakiekolwiek możliwości i szczęście drugiej osobie. Po za tym myślałam nad tym co mi kiedyś powiedziałeś, dużo myślałam i stwierdziłam, że masz rację". Przytuliłam Alana i wtedy pielęgniarka przyniosła mi Dawida. Wzięłam go na ręce, czułam się tak cholernie szczęśliwa. Wtedy na salę weszła Ania. "Szczęśliwa rodzinka, popatrz co to się zrobiło... Jaki on jest cudowny, skarb cioci Ani" - zaśmiała się i patrzyła się na Dawida. Ze względu na to, że przyszła Ania, ja mogłam iść się trochę ogarnąć. Kiedy wracałam, to słyszałam Anie, która mówiła Alanowi, że nie ma niczego zepsuć. To było fajne, martwiła się o mnie, o nas w sumie. Przyszłam na salę, położyłam się do łóżka. Pogadaliśmy jeszcze chwilę i później Alan z Anią poszli. Na drugi dzień znów nas odwiedzili, no a w trzeci dzień nareszcie wyszliśmy. W domu czekał na nas tylko Patryk, bo Ania była w pracy jeszcze. Mój braciszek cieszył się, że został wujkiem, cały czas siedział przy Dawidzie, mówił do niego nawet jak on spał, śmieszyło mnie to bardzo, ale tez dawało dużo radości. Patryk siedział cały czas przy Dawidzie a ja rozmawiałam z Alanem, chciałam jeszcze wyjaśnić z nim kilka spraw, na które wcześniej nie miałam siły. Pod koniec rozmowy, to znaczy w sumie już po rozmowie, chciałam mu dać zdjęcie Dawidka, które zrobili mu w szpitalu. Na podłogę wypadło mi zdjęcie Dawida. Patrzyłam na nie i tak sobie myślałam, że gdyby tu był na pewno byłby szczęśliwy. Alan zobaczył, że trzymam w dłoni to zdjęcie, podszedł bliżej i przytulił mnie. Kiedy tak staliśmy Ania wróciła do domu, pogadaliśmy z nią trochę i później ona też poszła do pokoju w którym był Dawid. Rozpakowałam torbę ze szpitala i Dawid zdążył się obudzić, poszłam, dałam mu jeść, chwile ponosiłam na rękach i znów zasnął. Później ułożyłam sobie jeszcze w szafie, poszłam się umyć i położyłam się spać, chociaż na chwilę. Noc miałam praktycznie nieprzespaną, Dawid ciągle dawał o sobie znać, ale cóż, trzeba było to jakoś przeżyć.
CDN :)
Inni zdjęcia: Białe plamy. ezekh114;) damianmafia... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Tania odzież zachodnia? ezekh114Złoty Pierścionek. ezekh114