Hej słońca.
Dawno mnie tu nie było i sporo się zmieniło...
Zacznijmy od tego, że rozstałam się z P. i chyba czuję się z tym lepiej. Tylko, że on cały czas walczy i nie chce odpuścić. Wciąż wmawia mi, że jestem tą jedyną i zrobi dla mnie wszystko, tylko żebym dała mu jeszcze jedną (czwartą) szansę. Ale ja wiem że nic się nie zmieni bo już miało zmienić się dawno, dawno temu. Przez miesiąc było ok, a później znowu to samo. Bez sensu. Dzisiaj chyba ostatni raz się spotkamy i stanowczo powiem mu, że to koniec. O.
Druga rzecz to ja. Zmieniłam się. Znaczy ubyło mnie trochę i miałam parę nieprzyjemnych rozmów z paroma osobami. Zdjęcie tam o wyżej jest moje i właśnie tak teraz wyglądam. Obecnie ważę 49 kilo przy wzroście 171 cm. Ale chcę się zmienić bo trochę przesadziłam. Jadłam do 500 kcal dziennie i nie przekraczałam tej dawki. Jadłam praktycznie same warzywa i owoce w minimalnych porcjach. Piłam tylko wodę, kawę z mlekiem 0 lub 0,5% i colę light. Mam straszną klatkę piersiową, którą o tej porze roku, przy tej temperaturze, ciężko schować i przeraziłam swoim wyglądem parę osób kiedy z swetrów przerzuciłam się na krótki rękawek. Wszystkie spodnie, spodenki i spódnice mam za duże więc chodzę praktycznie w samych leginsach i tunikach, czasem założę sukienkę, ale muszę dodatkowo spinać je agrafkami tu i ówdzie. Aż nie wierzę, że tyle mogłam z siebie stracić... Z mojego i tak małego biustu zostało jeszcze mniej (noszę staniki z gimbazy) i tyłek też mi zmalał, ale pracuję nad tym. Ostatnio zwiększam sobie dawkę kalorii do ok. 700, bo przecież wszystko należy robić małymi kroczkami, stopniowo. Przecież nie zacznę pompować w siebie nagle 1200 bo chyba umrę D:
Pani od wf-u doniosła o mnie do pani psycholog,a ta zaprosiła mnie na rozmowę. Pytała o to co jem, jak ćwiczę, jak mi się w życiu układa. Posłała mnie do pielęgniarki szkolnej i kazała zrobić badania ogólne. Nie była to miła rozmowa, bo cały czas osądzała mnie o anoreksję. Mówiła, że kłamię, że nic nie jem i źle skończę. Lekarka rodzinna też nie słuchała tego co mówię, traktowała mnie jak powietrze i wpajała mojej mamie, że na pewno wymiotuję, oszukuję wszystkich i tak naprawdę nic nie jem. No żesz kurcze nooooo. Czemu oni traktują mnie jak jakiegoś ufoka :C A ja przecież nic złego nie robię, tylko jem mniej i więcej ćwiczę. Jestem szczęśliwsza, czuję się tak lekko. Mogę przymierzyć każde spodnie, spodenki, sukienki, spódnice i wyglądam w nich dobrze (o ile nie są za duże) i nie chodzi tu o to, że zakochałam się w sobie, nie, po prostu wcześniej za każdym razem jak zachodziłam do przymierzalni to wychodziłam z płaczem bo nie mogłam w udach wcisnąć żadnych spodni, a teraz wszystko przymierzam z uśmiechem. Jestem szczęśliwsza. Więcej mi się chce, w ostatnich dniach poznałam tyle świetnych osób, że no po prostu aż mnie nosi ze szczęścia!
A ludzie próbują mi wmówić, że jestem chora...
Ugh!
A u was słońca co tam?
3 MAJA 2017
23 KWIETNIA 2017
14 KWIETNIA 2017
16 CZERWCA 2015
11 CZERWCA 2015
1 CZERWCA 2015
8 LUTEGO 2015
7 LUTEGO 2015
Wszystkie wpisy