Na wstępie chciałabym podziękować Wam za pozytywne opinie i miłe słowa dotyczące mojego opowiadania. PIsanie to moja pasja, którą chcę rozwijać i żyć nią, a dzięki temu fbl'owi moja miłość do tworzenia staje się coraz silniejsza. Notka podzielona na dwie części, part 1 pod poprzednim zdjęciem!
Gustav podał nam szklanki z przygotowanymi trunkami i szczerze uśmiechnął się do każdego z osobna. Kiedy posyłał nam takie uśmiechy, atmosfera zawsze przeobrażała się z mega-drętwej na mega-wyluzowaną. To właśnie w nim kochałem.
-Za nas, chłopaki. Nie tylko za pieniądze, za sławę, ale też... - zacząłem, ale...
-Za laski! - przerwał mi Tom wykrzykując słowa w powietrze.
-Nie koniecznie braciszku, chciałem wypić za naszą...
-Popularność wśród płci pięknej? - spytał Tom z nutką nadziei w głosie.
-Tom! Za naszą cudowną, trwającą już kilka długich lat, przyjaźń. - wyrecytowałem dumnie. Z ogromnym trudem powstrzymałem łezkę, która kręciła się w kąciku mojego prawego oka i miała ogromną ochotę z niego uciec. W momencie, kiedy wzrok chłopaków był skierowany prosto na mnie, a ja wypowiedziałem wątek o przyjaźni, wszyscy ulegli jakby natychmiastowej metamorfozie i przyjęli poważniejsze wyrazy twarzy. Patrzyliśmy chwilę na siebie w milczeniu i, jak sądzę, każdego pogrążyły ciężkie, nieogarnięte myśli. W moim przypadku były to myśli dręczące mnie od czasu do czasu, właśnie podczas takich chwil jak ta. Bez nich, chłopaków, nie byłoby mnie, nie byłoby sukcesu, jaki osiągnęliśmy. Bez nich byłbym nikim, byłbym przeciętnym nastolatkiem oglądającym Vivę i podniecającym się na widok Lafee, albo innego, niemieckiego szajsu, niewiedzącym kompletnie niczego o świecie i pochłoniętym przez miliony codziennych, pospolitych spraw. -Dziękuję Wam, chłopaki. - wyszeptałem, po czym"stuknęliśmy" wzajemnie kantami swoich szklanek, a każdy z nas posmakował drinka.
-Rozmawiałem z jedną francuską i szczerze wam powiem, że oprócz tego, że prawie zemdlała, była całkiem miła. - rozpoczął opowiadać Tom.
-Gdzie z nią rozmawiałeś? - zapytał Georg, robiąc kolejny łyk trunku.
-Rano, po śniadaniu. Idąc do pokoju natknąłem się na nią, a że chciała mój autograf i prawie płakała, podpisałem jej się na kalendarzyku, który wyciągnęła w portfela.
-Fajna czy przeciętna? - Georg kontynuował swój wywiad.
-Raczej przeciętna. Ale chwilę rozmawialiśmy i dowiedziałem się o niej całkiem nieprzeciętnych rzeczy.
-Ty i twój łamany angielski, Tom? Zrozumiała cię? - palnąłem, na co mój brat zbliżył się do mnie i uderzył mnie w ramię.
-Wyobraź sobie, że tak, a nawet wyznała mi miłość! - gitarzysta wykrzyczał dumnie i uśmiechnął się do mnie szyderczo.
-Myślicie, że one naprawdę nas kochają? - zapytał Gustav po chwili zastanowienia.
-Ja uważam, że są nami totalnie zauroczone i nazywają to miłością, ale jednak nie jest ona w pełni emocjonalna i tak naprawdę...
-Bill, skończ te swoje wywody i dokończ drinka, bo nalewam drugą kolejkę! - przerwał mi Gustav, co robił często, bo kiedy zadawał pytania, oczekiwał zwykle zwięzłych, prostych odpowiedzi, których ja nie umiałem udzielać. Wziął nasze szklanki i ponowił czynność, którą wykonywał przed chwilą, opróżniając przy tym pierwszą butelkę wódki.
Nagle przypomniałem sobie o wysłanym liście do Clary. Próbowałem przypomnieć sobie, czy zawarte były w nim wątki o jakiejkolwiek miłości do mnie, ale takowych nie było. Pisała tylko o mojej mocy, którą jej zdaniem, powinienem odpowiednio wykorzystać. Od wysłania listu do niej minęło kilka tygodni, w ciągu których nie otrzymałem odpowiedzi. Nie, żebym liczył na odpowiedź od obcej dziewczyny, jednak zastanawiało mnie, jak zareagowała na otrzymaną wiadomość i czy potraktowała ją poważnie. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że nikogo o tym nie poinformowałem i nawet zespół nie wiedział o wysłanym przeze mnie liście.
-Muszę zapalić. - stwierdziłem, szukając paczki papierosów, której, jak się okazało po kilku sekundach, nie posiadałem. -Dajcie mi chwilę, zostawiłem fajki u siebie.
-No przecież pal moje, głupku! - westchnął Tom i rzucił mi swoją paczkę.
-Braciszku, doskonale wiesz, że palimy inny rodzaj papierosów, to raz, a dwa, nie chcę nadużywać twojej dobroczynności. - odrzuciłem mu zapakowany tytoń, mrugnąłem do niego znacząco i wyszedłem z pokoju, podążając w stronę własnego. W Hotelu panowała cisza, przerywana od czasu do czasu głośnym, gromkim śmiechem Georga. Mimo tego, że wypiłem dopiero jednego drinka, czułem stan lekkiego upojenia alkoholowego, które wynikało pewnie z odczucia znacznego zmęczenia. Wszedłem do swojego pokoju, zapaliłem punktową lampę, której światło padało prosto na ogromne, mahoniowe łóżko i rozglądnąłem się po pomieszczeniu. Nigdzie nie mogłem zauważyć paczki fajek, której w tamtym momencie nieodzownie potrzebowałem, więc udałem się do łazienki. Odetchnąłem z ulgą, kiedy ujrzałem je na półce wiszącej nad porcelanową, lśniącą umywalką. Szybkim ruchem wyciągnąłem skręta i poszedłem na balkon, aby tam w spokoju go spalić. Wolałem palić sam. Mogłem wtedy skupić się nad myślami i wywnioskować wiele wartościowych stwierdzeń. Widok z balkonu nie był aż tak zadowalający, bo nasze pokoje znajdowały się na trzecim piętrze, ale mimo wszystko mogłem dojrzeć półpuste ulice Nantes i gwieździste, bezchmurne niebo. Powietrze było przyjemnie chłodne i dziwnie mnie uspokajało, a lekki wiatr okrywał moje policzki pieszczotliwym podmuchem. Zapaliłem papierosa, szybko i mocno zaciągając się nim. Wypuściłem dym, który przesłonił mi świat jasnoszarym obłokiem, a kiedy ten rozproszył się w wiosennym powietrzu, spostrzegłem dziewczynę stojącą pod moim oknem i przyglądającą mi się uważnie. Miała otwarte usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale jednak nie robiła tego, stojąc i patrząc. Poczułem się co najmniej niezręcznie, bo nie miałem bladego pojęcia, czy wypada mi odezwać się do nieznajomej, czy pozwolić jej na oglądanie palącego Billa Kaulitza...
www.diestille.photoblog.pl
Inni zdjęcia: Udany poniedziałek dawste:( szarooka9325... maxima24... maxima24... maxima24Osioł Boży bluebird111409 akcentovaLove damianmafiaDrogą przez las andrzej73Hejoo patusiax395