nie mam zdjęć....
cos czulam ze tak bedzie.... plany z kinem poszly sie walic, gdyz nie ma nas kto zawiesc normalnie cudnie...
chcialam zeby chociaz raz cos wypalilo ale kurcze jakas klatwa jest na mnie rzucona czy co!? wszystkie opcje niestety nie wypalily, nic nie zostalo... nie ma szans ze tam pojedziemy. chyba ze jakis cud by sie stal i nagle by sie okazalo ze jednak jedziemy... ale nie ma po co miec nadzieji bo tak sie napewno nie stanie... juz nawet nie ciesze sie z tej bluzki o ktorej tak marzylam... caly mij humor sie zjebal... wszystko przez... nie ma glownego winowajcy, i to przyadek no ale co poradzic... kolejny raz planowane i poszlo sie jebac... jakbym sie nie spodziewala.... potrzebowalam sie tu wyzalic, ale nie poprawiło mi to humoru jak zazwyczaj... zaraz zrobie sobie kakalko, wlacze coldplay i poczytam sobie. znalazlam bardzo ciekawe opowiadanie. jest niesamowite i juz prawie koncze...
3majcie sie < 3
I'm gonna pick up the pieces, and bulid a Lego House.