Edit. Fbl oszalał i nieda się wstawiać zdjęć!
Dlatego piszę pod tym.
09.07.2018
Od początku. Zaczęło się dziać coś niedobrego. Mój narzeczony rozpoczął pracę na noc w transporcie. Wychodzi wieczorem, wraca rano. Ja szukam pracy. Póki jej nie znajdę będę go widzieć jak śpi i godzinę przed jego wyjściem do pracy. Przez ponad dwa lata byliśmy nierozłączni. Jedyne co nam się przytrafiło to rozłąka na dwa miesiące, ja musiałam wrócić do kraju z zagranicy a mój narzeczony został jeszcze w pracy. To był okropny okres dla nas obojga. Dodatkowo ja już miesiąc przed ową rozłąką płakałam nocami i nawet czasem w dzień jak byłam sama w pokoju, matwiłam się, że on nie wróci, że mnie zdradzi i zostawi. Tak bardzo go kocham, że gdyby go zabrakło mnie też by już nie było. Nie wytrzymałabym tego i nie ma o czym więcej mówić.
Teraz, gdy rozpoczął pracę w trybie nocnym bardzo ciężko mi się z tym pogodzć. Dziś pojechał już po raz drugi na nową trasę. Wczoraj przeżywałam istną masakrę, nie mogłam zasnąć, przed oczami ukazywały mi sie dziwne obrazy. Bardzo boję się zostawać sama w domu nocą. Dwa lata zasypiałam z nim a tu nagle widzimy się w tygodniu tylko godzinę dziennie. Po co tak żyć ktoś zapyta? Jest tyle ofert pracy? Historia ta jest długa ale istostą tej sytuacji jest to, że zarabiamy na nasze wesele. Ma odbyć się ono za ponad rok i taka praca przyniesie mojemu narzeczonemu dostateczną wypłatę by móc takową imprezę zorganizować.
Ja też jestem a pierwszym stopniu kariery. A raczej powinnam napisac że stoję przed schodami i się gapię tępym wzrokiem na pirwsze dwa schodki. Złożyłam 11 CV. Dzisiaj zadzwonili do mnie z dwóch korporacji. Rozwiązywałam już testy do jednej z tych firm i jestem zła, bo nie pokonałam testu analitycznego. Miałam 20 minut na rozwiązanie 30 analitycznych zadań i nie udało mi się... połowę a może ponad połowę zostawiłam pustych bo brakło mi czasu!!!! Poczułam się okropnie ponieważ byłam w stanie rozwiązac te zadania, tylko w wolniejszym tempie. Przecież o to chodzi w tym teście. O czas. Wątpię, że dostanę się akurat do tej korporacji. Ale to dopiero początek moich zmagań. Jestem umówiona zarówno z jedną jak i drugą firmą na jutro na rozmowe telefoniczną w języku polskim i angielskim.... I jescze do tej drugiej muszę rozwiązać testy...
Jestem załamana swoją życiową pozycją zawodową. Boję się, że jutro nic nie wyjdzie, a z innych ofert pracy nie dzwonili jeszcze. Mój narzeczony już zarabia na nasze wesele, a ja??? Ja siedzę i jestem nigdzie. On za miesiąc dostanie już wypłatę, a ja?? Bardzo mnie to boli.
Jest jeszcze inna kwestia i powód moich zmartwień. Okropnie się czuję. Boje się, że przez tą pracę na nocki oddalimy się od siebie. Czuję się jakbym się cofała. Cofamy się do lat w których się poznawaliśmy i spotykaliśmy tylko w weekendy.
Ostatnio tak sobie myślałam, że może cofanie się jest na korzyść? Może cofamy się, by zauważyć coś co nie zostało zauważone?
Może tylko powrót do przeszłości sprawi, że zauważymy to, co nam umknęło przez przypadek, a było bardzo ważne?