Czasami jest tak, że po prostu nie jesteś w stanie zrobić nic, żeby było lepiej.
Jestem po napadzie - co najśmieszniejsze - świadomym. Chęć zwymiotowania napadła mnie momentalnie, mimowolnie poczułam delikatne mrowienie w żołądku zachęcające do rzygania. Nie rzygałam. Dalej mam ochotę to zrobić. Mam ochotę też wypić trzy saszetki senesu "w zamian".
Chęć sprawdzenia swojej psychiki boli. Wiem, że mam bulimię. To jest taki mały challenge - zeżrę dużo i zobaczę, czy wytrzymam psychicznie. Jest ciężko, ona jest ciężka, wypycha ze mnie całe jedzenie, zgniata mnie od środka i mąci w głowie. Gwałci moje myśli od kilku lat, moja dusza jest dziwką, jej dziwką.
Co z tego, że jestem kurewsko silną osobą, co z tego? Sama jej chciałam, przeszkadza mi w życiu cholernie, ale tego nie da się pozbyć.
Tak niestety działa mózg, na tej samej zasadzie, co zwierzęcy. Psa możesz nauczyć dawać łapę, możesz go zastraszyć - to zostaje na całe życie. Siebie możesz nauczyć rzygać, głodzić się, przeczyszczać - efekt taki sam. Akurat ten element w mózgu mamy wspólny ze zwierzakami. Możesz się nauczyć być szczęśliwą, pracowitą, ambitną.. dlaczego wybierasz zaburzenia odżywiania?
Na mnie jest za późno, ja już się nauczyłam, to zawsze będzie ze mną. Niektóre osoby mające mnie w obserwowanych dopiero sadzą to ziarno.. Nie warto. I tak wiem, że będziecie to robić, ja tez robiłam. W końcu mogę przestać w każdym momencie, nie? No właśnie nie. Tu nie ma stopu. Tu nigdy nie ma stopu. Terapia, chęć wyjścia - to nic nie daje. Nie da się wyrzucić z mózgu tego, co tam włożyłaś. Niestety. Zawsze będziesz miała w głowie słowa kolegów "jesteś gruba", zawsze będziesz miała w głowie słowa rodziców "mogłaś lepiej", zawsze będziesz miała w głowie spojrzenia i śmiech przypadkowo spotkanych na ulicy osób. To są rzeczy niezależene od nas, a zostają. Te zależne od nas zostają również. Wystarczy impuls, jeden impuls i wszystko wraca. Powiesz psu "daj łapę" - on daje. Dwa lata ćwiczylam na siłowni, jadlam po 2500 kcal - nie tyłam, nawet chudłam. Wystarczyło jedno krótkie zdanie. Dwa słowa. "Jesteś gruba". Jestem gruba i siedze na diecie 500kcal.
Jestem w stanie głodzić się ile chcę bez zawalania, ale czy to czyni mnie szczęśliwą? Nie. Miałam bmi poniżej 16, czy byłam szczęśliwa? Nie. Tak bardzo chciałam umrzeć, zagłodzić się, jak byłam o włos od śmierci, myślisz, że byłam szcześliwa jak gładziła mnie po ramieniu i zabierała ostatnie bicia serca? Nie. Byłam przerażona. Błagałam o pomoc, ratunek, błagalam o życie. Nie miałam nawet siły płakać, nie mówiąc już o krzyku.
Trzymaj świat w swoich dloniach, póki jesteś w stanie go udźwignąć. ED będzie gwałcić Twoją duszę tak jak moją, będzie zabierać Ci każdy jej mięsień, a Twoje życie runie o podłogę i rozsypie się wszystko. Jeśli źle dogadujesz się z chlopakiem, zaczynasz się kłócić z rodzicami, mniej wychodzisz, znajomi zaczynają Cię unikać - to znak, że zaczynasz runąć. Jeśli jesteś smutna, nie masz checi do życia, każdy dzień boli Cię, czekasz tylko na sen - tracisz siebie. Kolejny dzień, przeprowadzka - to nie jest wyjście. Problemy zawsze pójdą za nami.