Staś ma zabawę:
Zośka rozciąga się, kierując pytkę na zewnątrz, jakby chciała zrobić dziurę w moim brzuchu, tatuś ją łaskocze i malutka chowa nóżkę.. ach te dzieciaki :D
no i co ?
byliśmy u "wujka Wojtka", czyli ginekologa.
40 minut opóźnienia = 40% zniżki.
opłaciło się czekać, w końcu zawsze to 50zł na leki/badania.
i jak na wizycie ?
z Zośką - oczywiście - wszystko w jak najlepszym porządku, "poprawne, odpowiednie, w normie".
ze mną - ZOBACZYMY za 3 tygodnie.. wtedy będziemy decydować, czy mogę rodzić siłami natury. Może to nie jest odpowiednie miejsce, ale bardzo Was wszystkich proszę o modlitwę lub, jeśli tego nie uznajecie, chociaż o trzymanie kciuków. bardzo chcę rodzić naturalnie. naprawdę. mimo bólu. bardzo bardzo chcę, bardzo bardzo proszę i bardzo bardzo dziękuję.
wystarczy, żeby mi się te żyły mocniej nie rozrosły. tyle.
ponieważ domek Zosi ćwiczy już skurcze (ale te dobre, nie bolesne, przygotowawcze), dostałam do kompletu tabletki rozkurczowe, żeby mnie skamieniały brzuch nie drażnił. mam je brać MAKSYMALNIE 2 tygodnie. a potem.. "niech się kurczy, jak chce" ! :)
no ba
także mamy zastrzyki przeciwzakrzepowe codziennie w brzuszek, kapsułki wzmacniające naczynia krwionośne 2x dziennie i środek rozkurczowy na macicę 1x dziennie. do tego magnez+potas+b6 na nocne kurcze w łydach. no ! ładnie.
Zośka wczoraj, 13 września ważyła 2,5kg (35 T + 4 D), rośnie tak na oko na 3,25kg, maks. 3,5kg. ale gdyby się pospieszyła, to raczej nie będzie zbyt duża (co zwiększa na łatwy poród, jeśli tylko odbędzie się zgodnie z naturą).
dla porównania: ja ważę już 74kg.
wiem, wiem. NIEŹLE.
ale spoko. nie martwcie się. to ja będę musiała walczyć z tą wagą. nie Wy. :)
Pozdrawiam ! :*