Sukienka i koturny do kościoła, brawo ja!
--
Jest dobrze. Wczorajsza niedziela całkowicie wzorowa - kościół, rodzinny obiad, pogaduchy z mamą na placu, popołudniowa drzemka i przeleżane 3 godziny "Kocha, lubi, szanuje" ze swoim chłopakiem. Do tego wieczorny spacer przy pięknej pełni. To się nazywa prawdziwa niedziela :)
Dzisiaj spałam aż do 11;05, rodzice mi fajnie pozwalają ;d
Pogoda straszna, ciemno i ponuro. Siedzę a to przed tv, a to z laptopem, a to z telefonem... Trzeba by zrobić coś ambitnego, tak ;d
Popołudniu kręgle i bilard z dość sporą ekipą, wieczorem może też na kopernik, zobaczy się.
Jutro pobudka o 5;00 rano i Wrocław ze Stasiem, hihi <3 Trochę tam sobie pochodzimy...
Wieczór gdzieś na polanie, bo noc spadających gwiazd :) Ostatni wieczór na kolejny tydzień...
W środę chyba przeprowadzka do babci. Do tego popołudnie z Niki.
Weekend chyba makowy, oj będzie się działo :D
Potańczyłabym już sobie... Bardzo mi tego brakuje ;c
Tyle planów, tak mało mobilizacji... Tyle zmartwień i wątpliwości...
Ale jeszcze są wakacje, jeszcze przez 3 tygodnie nie mam zamiaru się niczym przejmować :)
+ Co to za sny... Co ta podświadomość, co te chęci, co ta tęsknota?
+ Będzie bardzo trudno ;c
+ Wakacje, nie kończcie się!
+ Ale się pozmieniało...
+ Kocham Cię ;*
+ Miłego dnia ;)