photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 10 SIERPNIA 2014
2619
Dodano: 10 SIERPNIA 2014

woodstock 2014

Mam do napisania 2 notki, więc już się wezmę za jedną.

Kolejny woodstock zaliczony! W prawdzie byłam tylko od piątku do niedzieli, ale był to dla mnie równie dobry melanż jak ten 2 lata temu:D.

Piątek

Wstałyśmy z Kasią jakoś o 7, bo nie mogłyśmy spać, więc zaczęłyśmy się szykować. Rozjaśniłam sobie grzywkę i przefarbowałam sobie na zielono<3. Wyglądałam przesłodko. Szkoda tylko, że już o godzinie 11 złapało mnie mega zmęczenie i przysypiałam przy oglądaniu "Hotel Transylwania". Dotrwałam jakoś na kawie do 13.30, więc śmignełyśmy do Zielonej odebrać Krzysia z pracy. Z godzine posiedziałyśmy na dworcu PKP, by w końcu o 15.40 zacząć podróż do Kostrzyna. Trafiło nam się dobrze, bo pociąg akurat był puszczany z Zielonej, więc było w nim dużo miejsca. Podróż minęła spokojnie, połowę drogi przespałam z Krzysiem. Po 2 godzinach kiszenia się w dusznym i gorącym wagonie dotarliśmy na miejsce. Na pole namiotowe wybraliśmy się z buta, a razem z Kasią całą drogę marudziłyśmy, bo genialne ubrałyśmy glany. Sporo czasu spędziliśmy pod namiotem Kryszny, by każdy mógł się rozejść w swoją stronę. Rozbiliśmy się w obozie u Agaty niedaleko moczanowego lasku. Zapaliliśmy 2 baty i poszliśmy z Rybą na gastro. Przepyszne mieli pierogi<3. W drodze powrotnej się rozdzieliliśmy i poszłam z Ryba po piwo, a Krzyś z Lemingiem do naszego obozu. W drodze powrotnej z wioski piwnej zatrzymaliśmy się na jakieś 2minuty pod sceną, by popatrzeć na Skindreda i do namiotu. Pokłóciłam się z Krzyśkiem, posiedziałam chwilkę z ludzmi z obozu i poszłam spać.

Sobota

Jak na każdym woodstocku godzina 7, Emilka idzie się umyć i ogarnąć. Później do lidla na zakupy, po drodze zgarnęłam Rybę z Białą i znów do naszego obozu. Posiedzieliśmy spokojnie, wyczerpani jakoś do 10, później ogarnełam się z Krzysiem i heja do wioski piwnej. Jakoś o 11 zaczeliśmy pić. 2 piwa wypite pod płotem i postanowiliśmy pooglądać sobie rzeczy, które mają na pasażu handlowym (chciałabym je wszystkie!), Krzyś zrobił sobie mini zakupy i o 13 zasuwaliśmy do Kryszny spotkać się z Kasią (inaczej się nie dało spotkać, bo Kasia była rozbita w lesie między 2 autami<3). Zaczęłam już wydzwaniać do Natt, bo miałyśmy się spotkać na woodzie choć na chwilę. Poinformowała mnie, że zbiera się do domu, ale po drodzę, gdy będzie szła na pociąg możemy się spotkać, ale żebyśmy pomogli jej skontaktować się z Krugerem. Znów do wioski piwnej, czekać na dalsze wydarzenia. Nagle dzwoni Natt i chce bym dała jej Krzyśka do telefonu. Okazało się, że miała namiot 10m od Krugera i już są razem, więc możemy się spotkać. Ogarneliśmy co trzeba było, poszliśmy do nas zapalić i uznaliśmy, że zasuwamy do ich wioski, bo byli rozbici w lasku za toitoiami koło małej wioski piwnej w cieniu. Spędziliśmy tam pare godzin i stwierdziliśmy z Krzyśkiem, że przenosimy się do nich. Wyruszyliśmy w 3 po nasz namiot. Zebraliśmy rzeczy byle jak, namiotu nawet nie zgarnialiśmy i zasuwaliśmy z nim przez całe pole namiotowe:D. Koło Kryszny znów ustawka, tym razem z Piterem, który miał ze sobą holendra. Hhahahaha Krzyś bez krępacji do typka od Krysznowców "Przepraszam, możemy zapalić tu blanta?" i tak paliliśmy sobie tłustego blancika na środku placu u Krysznowców. Zniszczył mnie ten bat, gdy już byliśmy u Natt myślałam, że zdechne i cieszyłam się tylko ze wszystkiego. Misja w pomocy Krzysiowi ze złożeniem naszego namiotu była ciężka. Dobrze, że przy rozkładaniu namiotu Natt była dodatkowa pomoc. Dalej nie wiem nawet co się działo. Cośtam piliśmy, cośtam robiliśmy. Gdy się ściemniło doszedł do nas Piter z kolegą i podzelił się winem. Słuchając rozmów kolegów doszłam do wniosku, że na woodstocku jest dyskryminacja! Cycki pokazują na telebimach, ale czemu nie ma tam penisów?! Koło 23 poszłyśmy z Natt do toitoi i coś nam odwaliło, więc postanowiłyśmy się kawałek przejść. Po drodze spotkałyśmy zniszczonego kolesia, więc pomogłyśmy mu odnaleźć namiot. Skoro byłyśmy niedaleko sceny to postanowiłyśmy poogarniać cokolwiek, by melanż trwał. Spotkałyśmy jakiś typków, którzy mieli nam pomóc. Poszliśmy do jakiegoś kolesia i czekamy na naszą paczuszkę. Po jakiś 30 minutach czekaniach w końcu przyszedł. Lecimy w ustronne miejsce by się podzielić. Coś mnie natchnęło, by polizać palec na spróbowanie i czuję słodki smak. Nagle wszyscy zaczeli to wpierdalać czepiając się, że zostaliśmy zrobieni w chuja i dostaliśmy cukier puder. Zjedliśmy wszystko, bo to w końcu było słodkie:D. Zebrałam całą grupkę i wracamy do tego ziomka, żeby nam oddał hajs. Zaczęłam się pultać, że co on sobie robi, że dał nam cukier puder, a on że mamy mu to pokazać. Wtedy dotarło do mnie, że idioci zjedliśmy cały ten cukier puder:D. Wykłóciłam się z kolesiem i dostaliśmy w zamian 2g zielonego. Wyczerpane i wkurwione z Natt wracamy do siebie. Zapaliłyśmy z Krugerem i poszłyśmy do namiotu gdzie Krzyś już spał kamiennym snem. Z godzine piszczałyśmy w namiocie, bo nie mogłyśmy zabić szczypawki, a Krzysiu ani nie drgnął. Zrobiłyśmy sobie po bułce i kolejną godzine spędziłyśmy w ciszy konsumując żarcie, co chwilę tylko się śmiejąc. Jakoś po 3 położyłyśmy się spać, a ostatnie co powiedziała Natt to "chyba szybko nie zasnę", po czym po 5minutach usłyszałam jak chrapie:D.

Niedziela

Niedziela dzień zniszczenia. Wszyscy na kacu, zmarnowani musimy się zbierać. Zgarnęłam Kasie do nas by poczekała aż się wszyscy spakujemy i po 10 wyszliśmy na pociąg. Droga była okrutna, przez 1.5 godz szliśmy obładowani w pełnym słońcu. W Kostrzynie przy pierwszym cieniu się zatrzymaliśmy, bo żadna z nas już nie wyrabiała. Zlaliśmy ten pociąg o 11.30 i stwierdziliśmy, że na spokojnie pojedziemy następnym. Na PKP wszędzie gdzie się chciało dostać były 4353465634km kolejki. Żadne z nas przez zmęczenie nie ogarniało o co chodzi i gdzie my mamy iść. Podjęłam się wyzwania i stanęłam w kolejce po bilety. Pół godziny czekania i już każdy z nas miał bilet. Zaraz po tym lecimy na peron bo już było przed 13 i nasz pociąg czekał. Ścisk jak cholera, ale mieliśmy miejsca siedzące. W prawdzie na podłodze, ale ważne, że siedzące:D. Tym razem w poaciągu było jeszcze duszniej i jeszcze goręcej, bo wagony były przepełnione. Umierałam w czasie tej podróży. Gdy dotarliśmy do Zielonej spadł deszcz. Ależ to było szczęście po tej podróży biegać po deszczu w czasie ulewy. Zjedliśmy obiad u turysty i powrót do Czerwieńska. Kocham powroty do domu po woodstocku. Ta cywilizacja jest taka wspaniała<3.

Tak czy siak dziękuję Krzysiowi i Natt za ten mega woodstock i już nie mogę się doczekać następnego:D!

Komentarze

girlwithsafetypins Ja się chyba nie odważę na żarełko u Kryszny, bo wiele o nim słyszałam :P
10/08/2014 13:46:20
Photoblog.PRO odcienfioletu tez byłam od piątku do niedzieli i Cie kurcze nie widzialam :( My dołączylismy do baski i jarka, ogólnie sporo osób z głogowa było tam gdzie my ;)
10/08/2014 10:54:25