Stałam tak przy oknie dłuższą chwilę i delektowałam się pomrukami, które tylko z pozoru wydawały się groźne, ciemna powłoka nieba przeszywana była co kilka chwil przez świetliste gromy. Jako dziecko bałam się i od razu kładłam do łóżka, przykrywając po samą szyję w nadziei, że złowrogie hałasy ucichną. Do teraz nie mogłam zasnąć, jednak ten czas był momentem, w którym mogłam przemyśleć wszystko, co dotychczas się w moim świecie wydarzyło.
Poczułam gorące ramiona i dłonie oplatające linię tuż pod moim biustem. Adam również nie mógł zasnąć. Odwrócilam się ku swojemu ukochanemu w nadziei, że zobaczę wyraz jego twarzy, światło jednak dawane przez pioruny było zbyt słabe, bym mogła ujrzeć to, czego pragnęłam.
- Chodźmy spać. - jego ciepły baryton nie przypominał wcale bestii, za jaką miała go połowa ludzi z Newcastle. W tym momencie poczułam, że jest on dla mnie jak blyskawica. Swoje myśli wypowiedziałam na głos, co wzbudziło ciekawość w moim towarzyszu.
- Zechcesz mi to przybliżyć? - Szepnął wprost do ucha. Jego słodka woń powędrowała do moich nozdrzy i spowodowała, że wszystkie motyle, które miałam wbrzuchy rozpłynęły się po moim ciele. Będąc przy nim czułam, że nikt nie miał tak mało czasu, a tylko on dał mi poczucie bezpieczeństwa, co w naszej sytuacji wydawało się być zbyt irracjonalne.
- Nim Ciebie poznałam... - zaczęłam niepewnie zastanawiając się, jak dobrać odpowiednie słowa, bo do tej pory wydawało mi się, że żadne nie sprostają jego idealnej personie. - Moje życie przypominało to czarne niebo. Powietrze było duszne i nie widziałam zupełnie nic. Czułam się zagubiona nie wiedząc, kim jestem i do czego prowadzi mnie droga, przez którą szłam. Dopiero, kiedy pojawiłeś się w moim życiu, tak niespodziewanie jak burza, niczym błyskawica rozjaśniłeś mi drogę, strach minął, a na jego miejscu został blask, którym tak mocno mnie oślepiłeś. Powietrze stało się luźne i znów mogłam normalnie oddychać. Dokładnie to czuję - Speuntowałam serdecznym uśmiechem. Odpowiedział mi tym samym, po czym pocałował. Jego gorące wargi wpijły się w moje pozostawiając słodką woń mojego ukochanego.
Inna, J.B