photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 15 WRZEŚNIA 2014

Ja&Armilar- runda honorowa

    Niezastąpiony Armi zajął pierwsze miejsce w klubie jeździeckim- ale nie byle jakim! Otóż oni też hodują holszytnki i z nimi zawsze rywalizowaliśmy na czempionatach, próbach dzielności oraz na poważniejszych zawodach skokowych. Wystawili swoje konie, ale to nasz ogierek przejechał czysto N i to nie u siebie. Zawsze są lepsi w ujeżdżeniu, ale w skokach się nie damy. To może opisik.

 Ja&Armilar

   Powoli zbliżaliśmy się do "SKJ Incasma": miejsca rozgrywek zawodów skokowych. Adam prowadził, nawet nie próbowałam z nim rozmawiać. Wiem, że zrobił to tylko dlatego, że w umowie, którą ze mną podpisał (gdy zaczęliśmy wspólnie prowadzić Cawalcadę) było to zawarte. Ja nie miałam prawka na przyczepę. Mimo stresu wywołanego zawodami i kierowcą starałam się być pogodna. Cieszyłam się na taki dzień, na wspólne zawody z Armilarem. Uśmiechałam się sama do siebie, nuciłam, a nawet śpiewałam znane mi piosenki. Choć nie lubię muzyki z tych wszytskich modnych stacji- są banalne i każdy zna choć refren po jedym posłuchaniu. 

   Wreszcie byliśmy już na podjeździe dobrze znanego mi miejsca. Ach! Po łąkach chodziły takie wspaniałe konie. Karuski i kasztany, śnieżne siweczki oraz mieniące się gniadosze. Wszytskie wspaniałej budowy, z poprawnym umięśnieniem- żadnej dysproporcji. Gęste grzywy i ogony, które wcale nie powiewały na byle jakim wietrzyku- były za mocne. Okazy zdrowia. Stajnia bardzo zadbana, drągi chyba odmalowane na tą okazję- miały tak jasne kolory, dobrze, że nie przyjechałam z Lovesickiem. Jakiś miły starszy pan, w uroczej kremowej koszuli, czarnych spodniach na szelkach i kracianej apaszce wskazał nam drogę. Miał miły wyraz twarzy oraz melodyjny głos, zachęcił mnie sobą i trochę uspokoił. Zaparkowaliśmy wysiadła, przyszła kolej wypakowania konia. Adam poszedł spojrzeć na listę stratową, a ja poczułam bardzo miłą ulgę.

   Było już sporo jeźdzców, wiele koni. Na parkurze były ostatnie poprawki, mierzyli przeszkody. Po chwili było 15 min na zapoznanie się z parkourem- miało rozpocząć się LL. Mój Kasztanek też był spięty, bardzo spocił się przez te 3h jazdy- nam obojgu dały się we znaki. Czas szybko leciał, właście konie szybko latały. Jedne z lepszą techniką, inne z gorszą. Niektóre dopiero zaczynały, inne były w trakcie treningu. Każdy się przykładał i chciał coś osiągnąć, to wręcz unosiło się w powietrzu.

   Niedotyczące mnie klasy trwały krótko, czas mi się nie dłużył. Spacerowałam z osiodłanym i osuszonym Rudym, by stojąc nie miał dziwnych pomysłów. Pod koniec P-tki postanowiłam rozpocząć rozprężanie. 

   Poszłam na maneż, który był do tego przeznaczony. Większość z "mojej" klasy już pracowała ze swoimi końmi. A te w fantazyjnie spiętych grzywach oraz błyszczącym sprzętem prezentowały się świetnie. Wszyscy na mnie patrzyli. Nie wiem czy tak było, czy to tylko stres związał się z moją wyobraźnią. Wydawało mi się, że usłyszałam nawet jakiś śmieszek, okropieństwo. Nie lubię nawet drobnych podłostek. Szydercze, błyszczące oczka wyglądały spod kasków i jeżdżąc obserwowali rywali. W pewnej chwili podjechał do mnie jeden z jeźdźców (miał chyba najpiękniejszego konia) i zaczął rozmowę, był miły. To bardzo mi pomogło. Wziął nawet numer do sekretariatu naszej stajni. I muszę przyznać, że był miły dla oka. 

   Poskakałam, ale nie do zmęczenia. Odpuściłam tradycyjnie w chwili, kiedy czułam, że ogier się rozkręcił. Chwila kłusa, stępa i .. nasza kolej. Wjechaliśmy i wtedy wreszcie poczułam się pewnie oraz na swoim miejscu. 

    Patrząc na przeszkody już widziałam jak czysto je pokonujemy, ale spławiałam tę myśl- nie chciałam zapeszyć. Ukłon, dzwoneczek i strat! Przełożenie łydek, ruch od krzyża- odpowiedź zagalopowaniem. Ziarenka piasku w powietrzu, a my nad pierwszą przeszkodą. Dalej nie było nic- czysty, dynamiczny przejazd, który minął bez ani jednej myśl, bez zapamiętania doznania. Skakaliśmy, po prostu. Jakby to nie był skok po zwycięstwo, tylko po marzenia. Nie wiedziałam co mówią, jakby nie mówili nic. Zjechałam z placu. Ludzie na ujeżdżalni posyłali mi zawistne spojrzenia. Tylko nowopoznany chłopak puścił do mnie oczko. 

    Na ogłoszeniu wyników nie mogłam uwierzyć- ja i Armilar na zaszczytnym pierwszym miejscu! Wspaniale było galopować na czele tych wszystkich pyszałków. 

    To był długi i męczocy dzień, dla mnie dla konia i pewnie Adama. A teraz macie długie, męczące opowiadanie <3

 

 

Komentarze

magnume Cudne :33
15/09/2014 21:30:07
cawalcada Dziękuję :)
17/09/2014 12:27:15
moskasims Niesamowite opowiadanie! Zdjęcie też cudne <3
16/09/2014 14:22:52
cawalcada Dziękuję Ci, bardzo mi miło!
17/09/2014 12:26:56
natashasmith Piękne ! <3 na początku myślałam że tylko podłoże dałaś inne xD
15/09/2014 20:09:53
cawalcada Hah :D Dzięki!
17/09/2014 12:26:32
lexingtonstud megaśne !
15/09/2014 20:41:00
cawalcada Dziękuję Ci!
17/09/2014 12:26:22
ev3lina148 Cudo, wszystko cudo <3
15/09/2014 20:11:02
cawalcada Dziękuję bardzo!
17/09/2014 12:26:10
galaxystable świetne opowiadanie :D
uwielbiam tego konia <3
15/09/2014 20:09:31
cawalcada Dzięki dzięki i dodam,że ja też :)
17/09/2014 12:25:30
isabell Ładne zdjęcie! :)
15/09/2014 20:03:29
cawalcada Dziękuję!
17/09/2014 12:24:55
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika cawalcada.