Kochani, dziękuję za te wszytskie miłe słowa i decenienie mojej pracy!
Opowiadanie znowu..
Jeden z ładniejszych dni jakie ostatnio nas spotkały. Wróble, bo tylko takich małe stadko trzymało się stajni gdy reszta opuściła ziębnący kraj, latały w poszukiwaniu jedzenia. Jakby szczęśliwe, że jeszcze ostatni raz mogą zażyć kilku słonecznych kąpieli.
W stajni pojawiałam się bardzo często i zostawałam cały dzień. Przyznam, że nie miałam na uwadze Adama- z nim było nijako. Widać, że trochę sytacja wymknęła mu się z rąk i wcale nic do mnie nie czuje. A przynajmniej nie tyle, by kochać. Dużo o nim myślę, trochę za dużo. Jednak przechodzi mi to na rzecz dziewczynki. No właśnie, mijają już dwa dni od kiedy ją widziałam. Jakby ktoś bliżej mi się przyjrzał, to powiedziałby, że na nią czekam. Powiem szczerze, że nie pomyliłby się wcale. W stajni nie mam aż tyle pracy, choć spędzanie tam tyle czasu wychodzi na dobre kopytnym.
Carmine była gotowa, niedoczyszczona, ale szczęśliwa wyglądała zza drzwi frontowych stajni, gdy po nią wracałam (myślami gdzieś błądząc zapomniałam o żelu pod sodło). Zdjęłam więc siodło, podłożyłam podkładkę i zarzuciłam skokówkę znowu. Poszłam na plac, to był dobry czas na rozpoczęcie skoków.
Była jedna stopka, klacz bardzo patrzy na drągi i podobnie jak matka- szanuje je. Musiałam bardzo domierzać, bo ona jeszcze nie ma wyczucia, a wspomniana wcześniej odmowa wzięła się właśnie z za bliskiego podjechania. Technikę ma bardzo ładną, nie skakłyśmy wysoko. Trening szybko zleciał.
Kilka razy patrzyłam tam, gdzie ostatnio widziałam Młodą, ale i tym razem ani śladu blond główki. Chyba czas oswoić się z myślą, że pierwsze spotaknie był ostatnim.
Przytrzymam Was w napięciu. Czy to było pierwsze i ostatnie spotkanie? Czy dziewczynka się pojawi w okolicach Cawalcady? O tym już wkrótce!
Fotka jest wynikiem mojej zabawy, właściwie myślałam o czymś innym, ale nie jest najgorzej ;d
A i moja cichutka, ale gorąca prośba- gdzie znajdę jeździeckie pozy dla dzieci? (szukałam po rosujsku :o ) Będę wdzięczna za każdą pomoc!