photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 25 SIERPNIA 2013

Bez tytułu - część druga

Część poprzednia: http://www.photoblog.pl/causi69/157043375/bez-tytulu-czesc-pierwsza.html             

Część 2.1

 

*** 
Wiesz notesiku jak bardzo trzeba uważać na słowa i starannie je dobierać? Siła słowa jest o wiele bardziej potężna od fizycznej. Rani. Rani o wiele bardziej. Rani tak, że zostają ślady. Trwałe ślady. A wiesz co boli najbardziej? Jeżeli do ataku przystąpi osoba, po której byśmy się tego nie spodziewali. Ktoś bliski. Ktoś ważny. Każdy potrafi nas uszkodzić... tam w środku, ale jeżeli robi to człowiek bliski twojemu sercu to on cię nie rani. On ci rozszarpuje wnętrzności. Powala mury twojej psychiki. Zostawia same ruiny. Zabierze jedną cegłę powodując rozpad całej barykady. Możesz ją odbudować, ale to nie będzie to samo. Będzie brakować tej jednej cegiełki. Atak z bliskiej odległości w dodatku niespodziewany jest najgorszy. Warto się wtedy zastanowić czy to było przypadkowe, impulsywne czy zamierzone działanie. Wiele osób zastanawia się czy dać potem takiemu człeniowi drugą szansę. Osobiście wybaczyłabym, ale nigdy nie zapomniała. Czemu bym machnęła na to ręką? Nie wiem... może dlatego, że jestem naiwna, a może dlatego, że każdy zasługuje na drugą szansę. Nie wiem. Nic nie wiem. Kiedy mi na kimś zależy to nie potrafię tego zatrzymać nie ważne jak bardzo bym sama oberwała. Niby wszystko spływa po mnie jak po kaczce, ale jak już coś się wbije to nie mogę tego wygonić. W tym momencie zaczynam się zastanawiać czy jestem silna czy słaba niczym kurczak, który właśnie zjadł pierwszego robala. Przechodzę wtedy przez fazę rozpaczania nad sobą, a potem zaczynam mieć na wszystko wykichane. Nic mnie nie interesuje. Robię się wredną, oschłą i zimną... kobietą, ale nadal przeżywam poprzednie wydarzenie. Jestem jak jajko. Strusie. Skorupa twarda, ale jak dostaniesz się do środka to możesz już robić co chcesz. Kiedy wiem, że ktoś jest tego wart to mogłabym skoczyć za nim w ogień. Nastawić własnego karku. Wystawić się na ukamieniowanie, chłostę, biczowanie, podpalanie... cokolwiek. 


*** 
Może zamiast notatniko-pamiętnika powinnam prowadzić bloga? Aktualnie zamiast opisywać się co się u mnie dzieje to piszę tutaj jakieś swoje przemyślenia i dygresje. 

*** 
Zaczynam się dziwnie zachowywać. Od tygodnia nie wychodzę ze swojego pokoju, a jak już wychodzę to tylko do łazienki. Od kilku dni nie miałam w ustach nic oprócz wody. Zasłoniłam okna zasłonami i siedzę w ciemnościach. Nie jestem nawet głodna. Nic mi się nie chce. Leżeć... stać... siedzieć... żyć... nic. Życie to jakaś chora gra. Coś podobnego do Saw... tylko nie przyjechała jeszcze laleczka... nie puszczono mi filmu z instrukcjami co mam zrobić. Siedzę zamknięta w klatce. Wszystko mnie boli. Jest mi zimno. Umieram. 
*** 
Wiesz notesiku jak bardzo trzeba uważać na słowa i starannie je dobierać? Siła słowa jest o wiele bardziej potężna od fizycznej. Rani. Rani o wiele bardziej. Rani tak, że zostają ślady. Trwałe ślady. A wiesz co boli najbardziej? Jeżeli do ataku przystąpi osoba, po której byśmy się tego nie spodziewali. Ktoś bliski. Ktoś ważny. Każdy potrafi nas uszkodzić... tam w środku, ale jeżeli robi to człowiek bliski twojemu sercu to on cię nie rani. On ci rozszarpuje wnętrzności. Powala mury twojej psychiki. Zostawia same ruiny. Zabierze jedną cegłę powodując rozpad całej barykady. Możesz ją odbudować, ale to nie będzie to samo. Będzie brakować tej jednej cegiełki. Atak z bliskiej odległości w dodatku niespodziewany jest najgorszy. Warto się wtedy zastanowić czy to było przypadkowe, impulsywne czy zamierzone działanie. Wiele osób zastanawia się czy dać potem takiemu człeniowi drugą szansę. Osobiście wybaczyłabym, ale nigdy nie zapomniała. Czemu bym machnęła na to ręką? Nie wiem... może dlatego, że jestem naiwna, a może dlatego, że każdy zasługuje na drugą szansę. Nie wiem. Nic nie wiem. Kiedy mi na kimś zależy to nie potrafię tego zatrzymać nie ważne jak bardzo bym sama oberwała. 

*** 
Pierwszy raz od momentu zamknięcia się z pokoju postanowiłam wyjść. Jest pierwsza trzydzieści pięć. A ja siedzę w swoich ulubionych trampkach, jeansach i podkoszulce na dworze ze słuchawkami na uszach. Pod drzewem. Jest ciemno, a muzyka dobiegająca z głośniczków nadaje nieco mrocznego klimatu. Czuję się jak jakieś emo... czy coś. Ciemne, gwieździste niebo, lekki i chłodny wiaterek lekko muskające odkryte miejsca na ciele jednocześnie je wychładzając. Przechodzą mi dreszcze. Ups... skończyło się odtwarzanie muzyki... teraz słyszę już tylko ciszę. A nie... świerszcze jeszcze są. Spadająca gwiazda... pomyślałabym życzenie gdyby nie fakt, że byłoby spóźnione o kilka milionów lat. To ciało niebieskie już dawno umarło i już pewnie nawet o nim zapomniało. Swoją drogą to ciekawe jak wygląda wszechświat... co jest te sryliardy lat świetlnych od Ziemi? Kiedy kończą się granice kosmosu? Zapomniałam... przecież to jest wielki ocean z nieustannie powiększającymi się granicami. Aczkolwiek jestem ciekawa jak to wygląda. Że niby ciemność, ciemność i nagle BOOM... nowa gwiazda, planeta czy coś = poszerzenie tego wszystkiego? Mówią, że kosmos powstał przez zderzenie dwóch pierwiastków ze sobą i tak powstawały kolejne pierwiastki... atomy etc... ale... skąd były te pierwsze cośki, które się ze sobą zderzyły? Oh... ja późną nocą i moje rzyciowe przemyślenia. 

 

Część następna: http://www.photoblog.pl/causi69/157043620/bez-tytulu-czesc-druga.html

Informacje o causi69


Inni zdjęcia: Udany poniedziałek dawste:( szarooka9325... maxima24... maxima24... maxima24Osioł Boży bluebird111409 akcentovaLove damianmafiaDrogą przez las andrzej73Hejoo patusiax395