Właśnie kupiłem jakiś tani zestaw do tatuażu...
Hue hue
Dwie maszynki 10 zwojowe, zasilacz, pedał, kable, tusze, igły itd itd.
Po co? A tak, by się pobawić i spróbować czym się to je...
Oczywiście na samym początku ćwiczę sobie na owocach! A co... niech "pocierpią"...
Najgorsze w tym wszystkim jest to że na początku ciężko ogarnąć oznaczenia igieł, gryfów, dziobów... a potem to leci już z górki : )
Jednak trzeba sporo ćwiczyć, wyrobić rękę i przyzwyczaić ją do trochę innej pracy niż np przy ołówku.
Jak trochę już to ogarnę... a nie wiem kiedy to będzie he, to zakupię resztę potrzebnych szpargałów do tatuowania już ludzkiej skóry (wiadomo, higiena, dezynfekcja, dzioby + gryfy jednorazowe, maście itd.)
No to na tyle ; )
A i drugie zdjęcie pokazuje już zzzmolestowanego BANANA ; O
//Brak weny na noty bardziej "kreatywne" uh.