Moje nogi zaczynają mi się powoli podobać.
Jest pierwsza w nocy. Budzę się. Koszmar zniknął albo dopiero się rozpoczyna. Odwracam się i szukam. Nie ma Cię. Znowu Cię kurwa nie ma. Załamana chowam twarz w dłonie i pozwalam kolejnym łzą wypływać na wierzch. Nie daję sobie rady z niczym. Puddi, znasz mojego kota. Mruczy miło jak kiedyś. Kładę się z nadzieją, że zaraz zasnę i wszystko minie, ale nie. Nie potrafię. Stosuję naszą metodę samotnika i przytulam kołdrę. Otulam ją nogami i ściskam mocno, ale po chwili puszczam ją, odpycham i znowu wstaję. Przez chwilę kręcę się po pokoju nie wiedząc co ze sobą zrobić aż w końcu ląduję na dywanie i ponownie chowam twarz w dłoniach, które są już całe mokre. Łapię się mocno za włosy i popadam w histerię. Chcę cierpieć, bo T Y cierpiałeś. T Y chcesz mojego cierpienia, a ja chcę Ciebie z powrotem. Przez to, że T Y mnie nienawidzisz ja siebie nienawidzę także. Nie patrzę w lustro, a jak to robię, to nie uśmiecham się. Nie potrafię. Czuję do siebie wstręt i Ty dobrze o tym wiesz. Ty chciałeś tego abym tak cierpiała i mimo tego, że dałeś mi już spokój to wiesz, że zaszedłeś na tyle daleko, że będę cierpieć jeszcze długo. A może nie? Może ja w końcu się poddam? Może nie wytrzymam tego, że wszystko spieprzyłam? Straciłam wszystkich. Przyjaciele, rodzina i Ty.
Jeżeli coś kochasz to walcz o to.
Będę walczyć do samego końca. Może przegram, ale nie bez walki. Niech ta walka trwa rok, dwa, pięć, ale nie przestanę walczyć i będę czekać, bo Ty tego nie zrobiłeś, a ja naiwna myślałam, że jednak dasz radę.
to co przeżywam codziennie.
Użytkownik bzdyrciak
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.