Chyba im jestem starsza, tym bardziej zapomina mi się o istnieniu tego bloga...
Dosłownie dwa miesiące od poprzedniego wpisu poznałam kogoś naprawdę wyjątkowego. Kogoś, przy kim wszystko inne przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie, przy kim ogarnia mnie wewnętrzny spokój i szczęście. Kogoś, kto wkurza mnie jak nikt inny. Żartując, potrafi mnie doprowadzić do szaleństwa. Robiąc to, co kocha najbardziej, sprawia, że się często martwię. Ale jednego jestem w 100% pewna pierwszy raz w moim życiu. Kocham tego wariata najmocniej na świecie.