FUCK U, bitch 

Dziwny jest ten 2020. Łatwo nie jest, ale trzeba dostrzegać chociaż najmniejsze pozytywy zaistniałej sytuacji. W moim przypadku powinnam się cieszyć z tego, że przez pandemię koronawirusa nie straciłam pracy i że zdrowie mi i moim najbliższym dopisuje. I staram się z tego cieszyć.

Co się zmieniło od ostatniego wpisu? W sumie to nic. Dalej uważam, że tamten związek nauczył mnie wiele. Dużo mnie kosztowało pozbyć się całkiem tej osoby z mojego życia, ale koniec końców się udało i wtedy dostrzegłam jak bardzo toksyczna relacja to była. Najważniejsze, że skupiłam się na sobie. W kwietniu następnego roku kupiłam swoje pierwsze moto i dzięki temu rozwinęła się w ekspresowym tempie stara znajomość, która pół roku później przerodziła się w zdrowy związek. Wiadomo, są wzloty i upadki. Raz jest lepiej, raz gorzej, trwa to już 1,5 roku i co prawda ciągle się docieramy, ale chciałabym żeby trwało nieprzerwanie. W tym roku we wrześniu kupiłam nowe moto, moje oczko w głowie Hondę cbr 600f, a na początku tego miesiąca w końcu udało mi się sprzedać Suzuki. Na wiosnę szykuję się na kurs na kategorię A, w końcu trzeba będzie to zrobić!

Myślę, że w ostatnim czasie zaczęłam dojrzalej podchodzić do życia. Chciałabym jak ta cała pandemię się skończy wziąć kredyt i kupić własne M4. Zobaczymy co z tego wyniknie i kiedy będę mogła zacząć działać w tym temacie. No i powoli nastawiam się psychicznie na ciążę. Nie, żebym planowała, bo nie planuję. Chciałabym najpierw do czegoś dojść w życiu, a przynajmniej osiągnąć stałą pracę w stabilnej firmie, a później planować dziecko. Ale jakby się przydarzyło to nie płakałabym. I pomyśleć, że jeszcze z 2 lata temu mówiłam, że nienawidzę dzieci i że może za 10 lat dopiero będę chciała mieć swoje...

PS Fotka z mojej pierwszej i pewnie ostatniej sesji na Hani. Zawsze marzyłam o takiej sesji, ale nigdy do końca nie byłam zadowolona z jej efektów. Nie nadaję się na modelkę, ewidentnie. A to moje ulubione zdjęcie z tej sesji.