JUST FRIENDS-AMATORSKIE OPOWIADANIE.CZĘŚĆ PIERWSZA.
4 lata temu,wyjechałam z przyjacielem swojego życia do Nowego Yorku przyciągneło nas tu lepsze życie,wspólna pasja,chęć rozwoju,świetlana przyszłość.Niestety realia okazały się zupełnie inne.Za dwa dni będę uczestniczyć w ceremoni zaślubin w charakterze świadka,mojego przyjaciela oczywiście.Uśmiecham się na myśl gdy przypominam sobie jak bardzo Konrad zarzekał się stałego związku,ślubu a co dopiero dziecka.Mimo planów z przeszłości,był szczęśliwy a obserwowanie jego szczęścia sprawiało mi ogromną radość i wprawiało w niewielką zazdrość w końcu ślub i życie u boku ukochanej osoby w apartamencie na jednej z bogatszych dzielnic Nowego Yoroku to nie codzienność bynajmniej dla nas-zwyklych szarych ludzi.Tak czy inaczej zapracował na to.Lecz żadne z nas nie spodziewało się takiego obrotu spraw...
*******************
Maddie,pospiesz się!
- Jeszczę chwilę,mamo-krzyknełam dokonując ostatnich poprawek w swej jak zwykle niesfornej fryzurze.
-Córeczko wyglądasz przepięknie,mam wrażenie jakby to był twoj ślub,przerośniesz panną młodą.
-Mamo daj spokój-przerwóciłam oczami,gładząc sukienkę.Chodźmy bo sie spóżnimy.
Jakieś 30 minut później dotarliśmy na miejsce, a konkretnie pod Katedrę Św.Patryka na Manhatanie.Świątynia po brzegi wypełniona była weselnymi gośćmi,zajełam należyte miejsce i czekałam niecierpliwie na rozwój wydarzeń ukradkiem uśmiechają się w strone Konrada,dyskretnie unosząc kciuki w górę.Druga i ta lepsza część ewentu miała miejsce przy domu,a właściwie w ogordzie bo tego zażyczyła sobie Angela-kapryśna Panna młoda.Całe szczęście pogoda dopisywała.
Madie co słychać kope lat!-Wyrwał mnie z myśli nad życzeniami dla młodych znajomy głos.To Frank brat Konrada.
Frank!jak miło...-uścisnełam go ciepło na przywitanie.
Kto by pomyślał,że spoktamy się na weselu mojego młodszego braciszka.
No własnie,byłam pewna,że to ty będziesz tym pierwszym-dźgnełam delikatnie jego umięsniony brzuch.
Zajmę Ci miejsce obok mnie,bede przy stoliku..
jasne,ok machnełam ręką i obrociłam się na pięcie w strone pary młodej bowiem przyszła moja kolej na życzenia...
Wszystkiego dobrego Kodi.-Uścisnełam przyjaciela,ucałowująć jego policzki.
-Dziękuje,za wszystko-szepnął mi do ucha.Poczym uciekł z mych objęć i już tonął w uścisku Ciotki Barbary.
Uśmiechnełam się,wręczyłam Angeli kwiaty,ją rownież uścsnełam i podążyłam w poszukiwaniu Franka...
Impreza trwała w najlepsze a ja czułam się coraz gorzej od nadmiaru alkoholu,zaliczyłam setki tańców z panem młodym ku zazdrości Angeli,ona chyba nigdy za mną nie przepadała choć dobrze wiedziała,że mnie i Konrada łączyła,łączy i łączyć będzie wyłącznie przyjaźń.Goście weselni bawili się przednio każdy wyginał się śmiało na parkecie,alkohol nie pozwolił im stawiać przed tym oporów.Ja postanowiłam odpuścić na chwilę i dać ulżyć zmęczonym 15 centymetrowymi szpilkami oraz dzikimi pląsami stopom.
Usiadłam na huśtawce sącząc martinii.
Jak się bawisz?-podszedł do mnie Pan młody.
Świetnie a Ty?
Westchnął cięzko.
Coś jest nie tak?
Nie no co Ty,bawie się świetnie-uśmiechnął się.Nie byłam do końca pewna czy ten uśmiech jest szczery,cięzko było mi go rozszyfrować w tym stane,w zasadzie oboje byliśmy suto upojeni alkoholem.
Przejdziemy się?-zaproponował
yy wokół domu?
A czemu nie?-zaśmiał się podając mi ręke w geście zaproszenia.
no chodź.-dodał
Gdzie Angela?spojrzałam niepewnie,nie bawisz się z żoną?
Żona może chwile zaczekać,niebawem będzie miała mnie 24 godziny na dobę,dam jej odpocząć a po za tym jest mocno zajęta.-Konrad skinął głową w kierunku pląsającej na parkiecie Angelii.
-No ok,chodźmy...podałam mu ręke i ruszyliśmy w stronę tarasu.
CDN...
Inni użytkownicy: misjonarzetarnowsahasularahajpanek94amandooojulitkajula144unospinnalex11234adriano3488nalna90vitusos
Inni zdjęcia: Wujcio waratuncio to ja bluebird11Wielkanoc patrusiagdWolne patusiax395New Hair Right dawsteTo, co zostaje, gdy nie ma nic. comarroTears like a waterfall modernmedival... pils931449 akcentova:) dorcia2700Brak tytułu zwyczajnieszczesliwi