photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 8 LISTOPADA 2012

Znowu kropił deszcz. W zatłoczonym mieście mijali się Ci wszyscy odrażający ludzie. Każdy gdzieś dążył, każdy miał jakiś cel. Jego cel był nadto inny aniżeli reszty tych ludzkich kreatur bez serca i sumienia. Przysiadł. Z nadmiaru emocji nie mógł wydobyć z siebie słowa. Podniecał się na myśl nadchodzących zdarzeń. Wstał i mocniej naciągnął kaptur. Na jego bluzie nadal było czuć ten słodki zapach. Nikt go nie zauważył, niepostrzeżenie mijał się z innymi szukając wybrańców. Wypatrzył go. Znalazł w tłumie. Niepozorny chłopak, na oko dwudziestoletni. Musi coś trenować, wskazuje na to jego sportowa torba. Namierzony. Zostaje ekscytować się chwilą i napędzać swoje emocje. Szedł za nim wyjątkowo długo, jeszcze nigdy nie przemierzył tyle kilometrów w pogoni za swoją ofiarą lecz to wszystko tylko dodawało dreszczu emocji tej chwili. Brama. Idealne miejsce. Cisza, wyludnienie i totalna znieczulica otoczenia. Znał to miejsce i miał do niego sentyment. Właśnie tam mieszkała jego miłość, właśnie tam doszło do pierwszego razu. Tam zabił po raz pierwszy. Zdecydowanym ruchem ręki chwycił dwudziestolatka i rzucił nim w kierunku bramy. Zdezorientowana ofiara cofnęła się za bramę cofając się w stronę podwórza. Idealnie. Niczym mucha miotająca się na lepkiej pajęczynie tylko pogarsza swój los tak chłopak w czerwonej kurtce przypieczętował swój los wkraczając na nieznany sobie teren z którego wyjść można tylko bramą. Upuścił torbę, wypadły z niej piłkarskie buty. Czyli nie trenuje sztuk walki. Więc zabawa będzie prostsza, lecz nudniejsza. Trudno. Spod namokniętego kaptura zarysował się ironiczny uśmiech. Pierwszy cios. Nieświadomy siły swojego przeciwnika niedoszły gwiazdor światowych boisk padł niczym cienkie drzewo podczas gwałtownego huraganu. Nie podnosił się, nie ruszał. Już? I na co te całe podchody? Poprzednia ekscytacja przerodziła się we frustrację, rozczarowanie i złość. Chwilę później na głowę leżącego chłopaka spadła gromada uderzeń i kopnięć. Piasek pod ofiarą zaczął nasiąkać świeżą posoką przyjmując przypominając kolor jego kurtki. Sprawdził tętno swojej ofiary. Oddycha. Nie rusza się ale oddycha. Właściciel sportowej torby odzyskał przytomność po niespełna dziesięciu minutach. Przywitał go dyskretny wzrok spod czarnego kaptura. Czarne oczy wpatrywały się w niego z zaciekawieniem. Przyszły piłkarz z trudem podniósł się na nogi. Trząsł się ze strachu lecz postanowił podjąć walkę. Pierwszy cios go zaskoczył, widząc swoją beznadziejną sytuację nie miał innego wyjścia jak walczyć. W czarnym oku dało się zauważyć błysk. Zablokował pierwszy cios swojego oponenta i wyprowadził silne kopnięcie. Chłopak w kurtce o krwistym kolorze nie wytrzymał siły kopnięcia. Najwyraźniej piłkarska noga nie była wyjątkowo dobrze zahartowana w meczach. Silne uderzenie stalowego pręta przekreśliło piłkarskie marzenia druzgocząc drugą nogę. Ryk bólu i jęk rozpaczy świdrował w uszach sprawcy. Oddalił się, czekał na rozwój wydarzeń upajając się cierpieniem młodego chłopaka. Wystająca kość przebiła skórę. Noga stała się bezwładna a dwudziestolatek nie mógł kontynuować walki. Czarnooki zdjął swój przemoczony kaptur. Kruczoczarne włosy połyskiwały w deszczu. Podszedł do swojej ofiary i wycelował prętem. Zimno stali przeszyło zdrową nogę przebijając tętnicę udową. Czarna postać przyglądała się ostatnim sekundom życia nastolatka. Zwijające się w agonii ciało wyryło na mokrym piasku specyficzny wzór a pytające oczy umierającego nie poznały powodu. Uszy nie usłyszały odpowiedzi. Choćby takowa padła dźwięk deszczu bijącego o blaszane dachy garaży tłumił każdy dźwięk. Sprawca tego zdarzenia ponownie naciągnął kaptur. Ukazał swoją twarz ofierze na kilka sekund tak by zapamiętała jego dyskretny uśmiech, czarne oczy oraz ciepłą, rozweseloną twarz. Postanowił wrócić autobusem, miał dość ostrego deszczu. Posmutniał. Nie mógł użyć swojego srebrnego noża na deszczu. Strasznie mocno dbał o swoje narzędzia, nie mógł dopuścić do korozji. Rozejrzał się wokół. Przystanek już blisko. Blondynka z końca autobusu nie kwapi się do wyjścia. Musiał wysiąść na tym przystanku. Z uśmiechem spytał ów kobietę o godzinę. Nie otrzymał odpowiedzi. Zdążył zanurzyć w jej gardle swoje srebrne ostrze zanim dobyła telefonu w torebce. Delikatnie ułożył ją za siedzeniem by kierowca nie zauważył niczego podejrzanego. Przystanek na żądanie. Zapomniał wciśnąć "STOP". Musiał wysiąść na następnym. Kurwa. Spóźnił się do domu. Dzieci dawno spały a na stole stała przygotowana kolacją. Zjadł, ucałował śpiących synów i ułożył się obok kochającej, śpiącej żony. Bluzę z kapturem pozostawił do wyschnięcia w łazience.

Informacje o blaxer


Inni zdjęcia: wiosna vela44... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Thursday again quen... maxima24... maxima24... maxima24