Tak. Zostały mi 24 godziny do momentu, w którym po raz 19 w moim życiu wybije południe 28 lipca i oznaczać będzie 18 rocznicę chwili, w której zobaczyli mnie pierwsi ludzie w moim życiu. Mogę zacząć uciekać na zachód i próbować przez kilka godzin oszukać samą siebie, że wciąż jeszcze został mi czas, ale niepewność jest dla słabych. Przez te 18 lat udowodniłam sobie wielokrotnie, że nie jestem słaba; że osiągnę to, co chcę osiągnąć; że przetrwam, gdy wszyscy wróżą klęskę; że wyjdę bez szwanku tam, gdzie powinni pogrzebać myśl o moim ratunku. W chwilach takich, jak ta przychodzi czas podsumowań. Uświadamiamy sobie, że niczego nie żałujemy, a to czego żałowaliśmy dawniej, tak naprawdę ukształtowało nas silnymi, doświadczonymi, mądrzejszymi i odporniejszymi. Dziękujemy losowi za każdy dzień, za każdego człowieka, który mimo wszystko przy nas jest i być może będzie już do końca. W chwilach takich, jak ta doceniamy to, o czym zapominamy na co dzień i choć jest to przede wszystkim symbolika, jak każdy symbol kryje miliony znaczeń, które odkrywamy dzień po dniu, krok po kroku, smutek po smutku, radość po radości...