Wczorajszy dzień na dworze i chodzenie po deszczu, ktory jak sie okazało nie przyniósł tylko wody. Przypomniało mi sie i zatęskniłam do tych czasow kiedy było tak fajnie. Gdy jedynym problemem było wybranie skladnikow na kanapke. Porównanie przeszłosci z tym co mam teraz bylo.... hmmmm.... dziwne. Mimo wszystko wole teraźnijeszośc. Tego zakompleksionego bachora w sobie bym nie zniosla. Po za tym od wrzesnia żyje jakos w innym świecie, w którym problemy dzieli sie na dwa, a każdy smutek przechodzi gdy nadchodzi weekend. Nigdy w życiu nie mialam tak realnego marzenia jakie mam teraz...