kiedyś S. powiedział, że nie chce patrzeć jak jego przyjaciółka się niszczy, tnie i głodzi.
ale to bylo rok temu, ustąpiłam, przestałam. mimo wszystko byłam chuda i szczęśliwa.
chociaż nie.
wtedy również w głowie siedziały mi różne myśli, złe myśli. wtedy przecież i tak chciałam się zabić i walczyłam wewnętrznie z samą sobą, z głosami ,,jedz, bądź zdrowa'' i drugim ,,ty gruba kurwo''.
siedzę w tym od 2 lat wzwyż. i nikomu tego nie życzę.
nienawidzę teraz siebie, tego grubego cielska. zaczynam od nowa. chcę ważyć 48 kg. taka idealna dla mnie liczba. teraz nawet nie mam zamiaru się ważyć, ale wyczuwam jakieś pierdolone 53 kg. czyli 5 do zrzucenia. kiedys to przecież było dla mnie nic, to czemu teraz ma być przeszkodą?
bilans:
6;30 - 2 kromki chrupkiego (70), serek wiejski (114), gruszka (40), 400 - 500 ml zielonej herbaty / (224)
8;30 - gruszka (30) / 30
10;30 - pół zapiekanki (150?) / 150
13;00 - napój kawowy (76), jabłko (80) / 156
16;00 - trochę chipsów (150) / 150
18;00 - jabłko, bułka (260) / 260
970 kcal