Wróciłem do domu totalnie skołowany. Wyciągnąłem walizki i zacząłem się pakować. Usłyszałem pukanie do drzwi. Myślałem,że to Tom, znów idiota kluczy zapomniał. Jak On sobie tu beze mnie poradzi? Wcale. Poszedłem na dół, otworzyłem drzwi a moim oczom ukazała się smukła brunetka, w szortach, bluzce podobnej do mojej. Wpuściłem ją ,mimo,że sam nie wiedziałem co mam powiedzieć. Ona najwyraźniej także nie wiedziała. Siedziała cicho jak myszka pod miotłą. Powiedziała do mnie tylko ,że kompletnie nie wie co powiedzieć. Ja za to wiedziałem już co powinienem zrobić. Miałem nadzieję,że nie oberwie mi się za to. Oparłem ją po ścianie i przejechałem językiem po wardze. Sara uległa, czułem jak zbijam ją z nóg. Podtrzymałem ją mocniej i zacząłem całować. Namiętnie, z języczkiem. Jak dwoje kochanków, którzy siebie nawzajem pragną, jakby to było coś czego nie powinniśmy robić, a zakazany owoc smakuje najlepiej, prawda? Sara po kilku minutach przerwała przygryzieniem wargi,co także dało odrobinę rozkoszy. Spojrzała mi prosto w oczy. Poprawiła swoje długie brązowo czekoladowe włosy i powiedziała,że musi już iść. Puściłem jedną rękę by mogła się wydostać. Wyszła z mojego apartamentu i pobiegła do siebie. Tej nocy nie mogłem zasnąć. Byłem zbyt przejęty tym co zaszło. Nigdy bym się nie spodziewał ,że Sara przejmie inicjatywę.