Obudziły mnie rano zimne usta, które dotknęły moich. Przetarłam oczy.
- Obudziłem Cię ? Przepraszam. - dodał szybko
- Nic się nie stało. - pocałowałam go na powitanie, a on odwzajemnił mój pocałunek
- Idziesz do szkoły ?
- Nie chcę mi się, muszę zaraz jechać do mamy..
- Dobrze. - uśmiechnął się
- To Ty idź się ogarniaj, a ja zrobię śniadanie. Twój tato chyba pojechał do szpitala, albo do pracy.
- Kochany jesteś. - posłałam mu buziaka, wzięłam ubrania i udałam się do łazienki
Odświeżyłam się, ubrałam się w ciuchy które wcześniej sobie przygotowałam, zrobiłam sobie bardzo delikatny makijaż i wyprostowałam włosy. Po nie całej godzinie wyszłam z łazienki i udałam się do kuchni. Pachniało tostami. Przy blacie stał Justin w siwych dresach. Podeszłam od tyłu do niego po cichu i zaczęłam go łaskotać.
- Przestań ! - śmiał się i krzyczał
- No dobra, dobra. - przestałam i pokazałam mu język
- Lubisz tosty ? Nie gniewasz się, że się rozgościłem w Twojej kuchni ? - zapytał
- Jasne. Nie, coś Ty. - usiadłam przy stole
- Masz mnie obsługiwać ! - wydałam mu rozkaz, a on tylko przytaknął
Podał mi tosty, oraz pomarańczowy sok. Usiadł razem ze mną do stołu i zaczęliśmy jeść. Po wspólnym śniadaniu Justin poszedł się 'ogranąć', a ja wsadziłam naczynia do zmywarki i posprzątałam kuchnię. Wróciłam na górę, usiadłam na łóżku w moim pokoju, wzięłam laptopa i weszłam na Twittera. Odpisałam na kilka wiadomości. Gdzie nie gdzie zauważyłam, że niektórzy mnie hejtują, olałam to.
- Kochanie, jedziemy do szpitala ? - nawet nie zauważyłam Justina siedzącego obok mnie
- Tak. - zamknęłam laptopa
- Wszystko dobrze ?
- Tak, nic mi nie jest. - pocałowałam go
Wyszliśmy z domu, wsiedliśmy do auta Justina i ruszyliśmy.