Oj dużo, dużo, dużo się wydarzyło. Za dużo!
Wszystko się zmieniło, moje dotychczas poukładane, jak mi się zdawało, życie, nagle stanęło na głowie i nie mam pojęcia co z nim dalej robić.
Funkcjonowałam sobie spokojnie w świecie, chodziłam do szkoły, uczyłam się, wracałam do domu, znowu się uczyłam (z internetem w przerwach) i szłam spać. Całość wypełniało rozpaczliwe wyczekiwanie czegoś, co w późniejszym czasie okazało się fikcją. W świecie miłosnym stałam się agnostykiem. Nic już nie jest dla mnie oczywiste i czarno-białe, nie ma ludzi dobrych, albo złych. Świat zlał mi się w jedną, metną mieszaninę. Nie wierzę w dobre intencje.
Moją bezpieczną przystanią stał się mój pokój, arkadia, do której z chęcia wracam. Tutaj nie czuję stresu, nie biorę udziału w żadnej gonitwie, nie muszę tu dobrze wyglądać, czy jeść sztućcami. Wystarczy mi kubek ukochanej kawy, Lonski&Classen oraz trochę czystego nieba, żeby zupełnie odciąć się od rzeczywistości. Tutaj nie muszę z nikim rozmawiać. Nikt mnie nie ocenia.
O tej samej porze, za rok, będę już na studiach... nawet nie umiem powiedzieć na jakich. Wiem tylko, ze na pewno opuszczę swoje ciepłe gniazdko i zderzę się z ciężką, studencką rzeczywistością. Nie myślę nad tym gdzie mnie poniesie, chciałabym jedynie zostać wśród ludzi, którymi się obecnie otaczam, bowiem kilku z nich zmieniło moje spojrzenie na świat, jak i uwrażliwiło jeszcze bardziej na piękno, za co jestem im niezmiernie wdzięczna...
'W przerwach trochę oddycham.'
Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika bezkofeinowo.