Zupełnie o czymś innym miałam pisać.
Trudno, napiszę kiedy indziej.
Dziś mam temat dość poważny, dla mnie przynajmniej.
I dla pożeraczy książek - ciekawy, być może.
Dziś o książce będzie i o strachu.
Wczoraj jak robiłam mamie paznokcie, które cudnie wyszły swoją drogą, słuchałyśmy takiego audiobooka o Warszawie po powstaniu.
Ogromne wrażenie na mnie ta książka zrobiła wczoraj. Nie skończyłam jej jeszcze. Tylko uświadomiłam sobie, że to chyba jedyna rzecz, która mnie przeraża - wojna. Bo ja to w sumie nie mam takich strachów jak inni, że się boję pająków, innych robali czy wysokości albo zamkniętych pomieszczeń. Nawet mnie duchy i demony nie przerażają, bo ostatecznie w nie nie wierzę. Psychopaci też też nie robią na mnie wrażenia, chociaż jeśli bać się czegoś na świecie to chyba najbardziej się trzeba bać człowieka właśnie. Każdy ma jakieś lęki, a ja nie wiedziałam nigdy czego się boje.
Jeszcze starość mnie przeraża, ale to jak śmierć jest nieuniknione, więc nie ma co rozprawiać nad tym bo depresji można dostać, a po tym co się stało na Ukrainie.... Kiedy ludzie tak mówili, że jak będzie wojna to na pewno nie z bombami i trupami, tylko jakaś inna - cyfrowa, a to jednak realne czołgi na ulicach Charkowa i niebo szare od pyłu.
I doszło do mnie, że właśnie wojna mnie najbardziej przeraża. I miałam, wtedy dwa lata temu, stan psychozy jakiejś. Cały czas czytałam w necie co się tam dzieje; gdzie już Putin doszedł, jak się Ukraińcy bronią, ile ludzi umarło. Oglądałam filmiki z nalotów, płonące budynki, nawet książkę o tej wojnie kupilam... ale mijał czas i psychoza ustawała. Aż do czasu całkowitego spowszednienia faktu, że za granicą mamy wojnę. Co tam, kiedy to nie w nas strzelają to trzeba się właściwie cieszyć, że to nie w nas. I zbiórki pieniędzy na Ukraińców się omijało łukiem i już nie żal samych Ukraińców tak bardzo jak na początku, a szczególnie nie tych co uciekli i w naszej bezpiecznej Polsce siedzą.
I uświadomiłam sobie wczoraj, jak mnie obudził huk petard jakiegoś idioty, że jednak nadal to wojna mnie najbardziej przeraża. Że mogą z domu w piżamach na mróz wyciągać. Gwałcić i mordować. Że nawet jeśli bomby by nie dotarły do nas to mężów do wojska by wzięli, i już nie wiadomo co z nimi. Jak huknęło drugi i trzeci raz to, aż do okna podeszłam, żeby sprawdzić. I nic. Bo przecież to tylko jakiś idiota z petardami. I wróciłam do łóżka i wyobrażałam sobie Mirkę i Stefana. Teraz to mi się śmieszne wydaje, ale wczoraj nie było. I jak już przysypiałam w końcu, to znowu te petardy. I pół nocy tak sobie strzelał pan Debil. I niby wiedziałam, że nic się nie dzieje, a jednak każdy huk mnie płoszył na nowo.
W końcu ktoś, jakiś sąsiad, wezwał policję i uciszyli tych śmieszków, co się na sylwestra spóźnili. A mi i tak już do rana się śniła na zmianę Warszawa po powstaniu i bezpańskie psy w ruinach Charkowa.
Podsumowując okropna to była noc. Nie polecam. Choć z drugiej strony to dobrze, że taka byla, że to te petardy tylko.
28 LISTOPADA 2024
24 LIPCA 2024
28 KWIETNIA 2024
14 KWIETNIA 2024
8 MARCA 2024
14 STYCZNIA 2024
9 STYCZNIA 2024
6 STYCZNIA 2024
Wszystkie wpisy