Dobry wieczór lub dzień dobry, w zależności od tego o jakiej porze dnia czytasz.
W marcu pożegnamy się raz na zawsze z photoblogiem. Z jednej strony, cóż, było to do przewidzenia. Zabawne, że jeszcze jakiś czas temu rozmawiałam o tym z moim mężem. " Jak oni utrzymują te serwery. Na czym zarabiają? Opłaca się im to?"- pytał, a ja przyznałam mu ze smutkiem rację. Kiedyś już ktoś próbował ratować photobloga, drugi raz już chyba się nie uda.
Szkoda, zostawiłam tu kawał swojego życia. Dla niektórych to koniec pewnego rozdziału. Jedni przeniosą się na innego bloga, inni przejdą na instagram. Jedno jest pewne, drugiego takiego serwisu nigdy nie będzie. Większość z nas traktowała photoblog jak osobistego terapeutę, czy konfesjonał. Ja również miałam tu swój 6ścian. Zawsze mogłam napisać tu wszystko co leżało mi na sercu, mogłam też wypisywać najgłupsze głupotki, wrzucać teksty piosenek, pisać bez ładu i składu, ale też bazgrać swoje naiwne przemyślenia. Tu można było zrobić wszystko, napisać wiele rzeczy bez konsekwencji. Miejsce z jednej strony tak bardzo szczere, zawierające najgłębsze myśli, z drugiej strony miejsce, w którym byłam w 80% anonimowa. Czytali i komentowali moje życie ludzie, którzy są totalnie z zewnątrz. Czasem okazywało się, że to w czym siedzę, z boku wygląda zupełnie inaczej. Oczywiście nie zapominam o znajomych, bliższych lub dalszych, którzy również brali udział w tworzeniu tego bloga. Często przecież po długiej przerwie wracałam, bo odezwał się ktoś z was z prośbą by w końcu coś napisać. Photoblog był też swego rodzaju skrzynką pocztową na nigdy nie wysłane listy. Tu pauza. Chwilka na ten jeden sentymentalny, banalny półuśmiech. Niejednokrotnie też dzięki wpisom na photoblogu ludzie, z którymi już nie gadam, mogli nadal cicho uczestniczyć sobie w moim życiu. W dwóch przypadkach wyszło nam to na dobre. Są też tacy, którzy czytają mnie z nienawiści, przynajmniej dwie takie osoby gorąco pozdrawiam. Komentarze tych ludzi również dawały czasem do myślenia, a czasem miałam je tam gdzie trzeba. ;)
Przez wielu z nas photoblog był prowadzony "zgodnie z przeznaczeniem", serwis przyjął na swoje serwery miliony zdjęć wykonywanych przez amatorów i profesjonalistów. Przepiękne portrety, widoki, fotografie makro, panoramy, każdy rodzaj twórczości graficznej. Kiedy myślę o tym w ten sposób to trochę wstyd, że moje zdjęcia były zawsze kradzione z różnych stron w Internecie. A jednak to jest coś co zostało mi jeszcze z czasów kont fikcyjnych na Naszej Klasie. Ktoś pamięta jeszcze ten serwis? Kiedy wszyscy przerzucali się z NK na Facebooka, my tworzyliśmy tam całe fikcyjne światy. NK też zostało jakiś czas temu zamknięte, ale aż tak nie było mi żal. Już dawno zapomniałam nawet passy do tych kont. Nie mniej jednak, to właśnie tam się zaczęło nałogowe ściąganie zdjęć z Internetu. Setki, jak nie tysiące zdjęć na dysku przedstawiających blond elfkę, Hillary Duff czy w późniejszych czasach Britney Spears. Dwa lub trzy konta, każde z inną postacią, do której trzeba było ściągać kolejne tysiące jpgów. Rozbawia mnie to dzisiaj, chociaż z photoblogiem było dokładnie tak samo. Na początku koty na czarnym tle, to była świetna koncepcja. Z czasem jednak wszystko się nudzi dlatego i tutaj zaczęłam kombinować.
Oprócz kolekcjonowania gigabajtów grafik na kompie, w tym blogu kochałam jeszcze to, że każdy, o kim pisałam, miał swoje nowe zmyślone imię. Imion było tak wiele, że mam specjalny zeszyt na zapisanie tego wszystkiego. To sprawiało, że zawsze gdy otworzyłam zeszyt myślałam o każdym z osobna. Są tam imiona ludzi, którzy już nigdy nie pojawią się na blogu. Prawdziwe nazwiska ludzi, którzy już nigdy nie pojawią się w moim życiu. Mimo wszystko myśli się z sentymentem o tych ludziach, których już nie ma. Wiadomo, że czasem to Boże błogosławieństwo, że już ich nie ma, ale są takie przypadki, że obraliśmy inny kurs w życiu i nie pozostaje nic prócz uśmiechu nad zapisanym fikcyjnym imieniem. Zawsze gdy pisałam na blogu to myślałam o tych wszystkich, którym dałam imię. Każdy kto dostał imię był przecież wyjątkowy, wspomniany na blogu - ważny... ;) Nieodłączna część tego bloga. Poznałam tutaj też kilka dobrych duszyczek przez ten czas, na szczęście będę obserwować was w innych miejscach w internecie.
hmmm...
Mój pierwszy blog na fotoblogu nazwany "moj6scian" usunięty jeszcze w czasach kiedy byłam z Arturem z moimi własnymi zdjęciami, czytany tylko przez garść znajomych leżakuje w całości na moim twardym dysku w komputerze. Bezemnieomnie, które zostało założone w 2012 roku również tam wyląduje, ale nie w całości, wciąż żałuję, że tak bardzo dałam ponieść się emocjom i wypieprzyłam wszystko z tego bloga. Reaktywowany w 2017 roku nadal stanowi kilka dobrych lat pisania. 131 postów, dziś zdaje się być tak małą ilością. Nic dziwnego skoro większość z nich zaczyna się od słów "dawno mnie tu nie było". Heh
W międzyczasie blogi na dwie czy trzy notki, których adresów już nawet nie pamiętam. Wszystko wyparuje w niebyt.
Kilkanaście prób założenia bloga z opowiadaniem kończące się fiaskiem. Może kiedyś, ale już nie tu.
Teraz albo w końcu zacznę książkę, której nigdy nie wydam. (Jest już w końcu jakaś motywacja. No wiecie, jak zaczynać od nowa to już z pompą.)
Albo będę dalej śmieci wypisywać gdzieś na Instagramie czy innym serwisie.
To był wspaniały serwis.
To jest ostatni wpis na moim photoblogu
Zapraszam na IG @bezemnieomnie
(Nie obiecuję jednak, że cokolwiek więcej się na nim pojawi, ale przynajmniej będę mogła czytać was. )
Po raz ostatni:
Kornelka.
PS.
28 LISTOPADA 2024
24 LIPCA 2024
28 KWIETNIA 2024
14 KWIETNIA 2024
8 MARCA 2024
14 STYCZNIA 2024
9 STYCZNIA 2024
6 STYCZNIA 2024
Wszystkie wpisy