Ech.... ten mój pechowy Stefan :p Wczoraj sobie pojechałam w teren - w sumie 4 osoby były - taki lajcik bez instruktora :) Stefan chodził superrrr .... dopóki nie postanowił się potknąć zaraz przed przeszkodą o kretowisko :[nie] Walnełam z niego aż ziemia zadrżała :D Oj dłuuuugo się leciało :p Pierdyknełam łbem o ziemie, że aż mnie zamroczyło :[niepowiem] Ale Stefan i tak kochany :[zakochany] Siedząc na ziemi patrzę, że podąża w stronę stajni i juz się bałam, że na piechotę będę musiała wracać. Jednak jak wstałam i zawołałam ,,Stefan chodź, Steeefan'' to odrazu się zatrzymał i odwrócił w moją stronę :* :[zakochany] A był juz w miarę daleko :* JAK JA GO KOCHAM :* Potem wsiadłam na niego i już bez problemów skikneliśmy przeszkódke dwa razy :) Wczoraj caaaały dzień mnie strasznie głowa bolała a dzisiaj boli mnie dosłownie wszystko :( Szyja to mnie napiernicza jakby mnie ktoś dusił całą noc, mam guza na głowie, zbitą kostkę, obolałą kość ogonową i prawy pośladek :D I na dodatek mnie bolą ręcę :( Dzisiaj się muszę uczyć :(
Pozdrawiam wszystkich :*