TRUE STORY 

Czeeeść, więc dzisiaj robię włama pewnej ślicznotce - Martynie.

Nie mam pojęcia od czego mam zacząć także zacznę od tego.. NIE UFAJCIE TYM JEJ NIE WINNYM OCZĘTĄ. To groźne dziewcze.

To było w pewien piątkowy wieczór - trening hokeja. Zaczęło się skromnie od rozgrzewki. Kilka gleb, to oczywiste. Później przyszedł czas na ćwiczenia i tu zaczęło się piekło...Wy pewnie siedząc przy komputerach, popijając ciepłe kakao myślicie "łe tam, głupoty pisze", ale to tak na marginesie. Przechodząc do sedna, tak w skrócie, bo nie bardzo mam dzisiaj ochotę dramatyzować, ale powiem Wam, że jestem tak poobijana, że ledwo co chodzę. Przez kogo? TAK! Przez tą słodką niewinną istotkę Martynę. Dobra już trochę ponarzekałam teraz czas na komplementy - Dziękuję, że zawsze mnie wysłuchasz, że odpisujesz na moje smsy, za te wszystkie głupie rozmowy na gadu-gadu, za to że jest mi z Wami raźniej odnaleść się w tym wszystkim i że zawsze umiesz mnie podnieść na duchu. Podsumowywując - DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKO. (I bardzo Cię przepraszam jeśli Ci statystyki spadną:( )

Natalcia.