Tak wygląda znudzony do granic możliwości pieseł, niestety. Pogodo, ogarnij się.
Ups, troszkę mi się zapomniało o fotoblogu. Zeszły tydzień był dość intensywny i troszkę niepoukładany, a piątkowe siedzenie w szkole do samej 21 przypłaciłam odchorowaniem w sobotę, kiedy to nie ruszyłam się z łóżka. Myślę, że to wcale nie przez spacerki do Biedronki w samej sukience i na szpileczkach, hahah, ciiii, w końcu mamy wiosnę!W niedzielę wyszłam z domu o 10, a wróciłam dnia następnego, bo nocowałam u Martynki, z którą byłyśmy na zakupach, kawusi i najgenialniejszym ciasteczku owsianym z nutellą. Tradycyjnie nie spałyśmy pół nocy, a rekolekcje przeżyłyśmy jako zombie.
Jakoś nie czuję tych zbliżających się świąt. Jedyne, co ostatnio do mnie dociera to jak bardzo zbliżają się egzaminy i jak duuuuży jest mój zapał do rozwiązywania próbnych arkuszów egzaminu